Wydarzenia weekendu to także spektakle, które nie doczekały się pierwszego pokazu z powodu zakazu gry, gdy twórcy mieli ledwie kilka dni do zakończenia pracy. Próby przerwano, a wznowione je w nowym reżimie sanitarnym.
W Teatrze im. Fredry w Gnieźnie, który coraz mocniej zaznacza swoją obecność ma teatralnej mapie, jeden z najważniejszych duetów – pisarka Jolanta Janiczak i reżyser Wiktor Rubin, autorzy m.in. głośnej i nagradzanej „Carycy Katarzyny" – zaprezentuje „I tak nikt mi nie uwierzy". Spektakl jest inspirowany losami Barbary Zdunk, uznanej za ostatnią kobietę w historii Europy spaloną na stosie.
Urodziła się w 1769 r. w Reszlu, gdzie została stracona w 1811 r. Jej historia, rozgrywająca się m.in. w czasie wojen napoleońskich, była niezwykle burzliwa. Opuściła dom, mając dziewięć lat. Pracowała, ale też próbowała się wiązać z żołnierzami, co było powodem jej licznych kłopotów. W 1807 r. miała, kierując się rzekomo zemstą na młodszym kochanku, spowodować pożar. Problem w tym, że oskarżono ją o wywołanie pożaru... z pomocą czarów. Niewykluczone, że winni byli polscy żołnierze z armii Napoleona. Ostatecznie król Fryderyk Willhelm III zatwierdził wyrok śmierci na stosie.
Historia Zdunk służy twórcom do pokazania, jak podważana była wiarygodność kobiet w czasach procesów o czary i jak dziś bywa lekceważona w sprawach dotyczących gwałtów i seksualnych nadużyć. Strzępy informacji dotyczące Barbary Zdunk układają się w okrutny obraz, z którego wynika, że kara spotkała nie oprawców, lecz ich ofiarę. Przez cztery lata przed egzekucją strażnicy stręczyli oskarżoną kobietę wszystkim chętnym obywatelom miasta. W więzieniu kobieta urodziła dwoje dzieci. Im więcej spotykało ją krzywd, tym bardziej dostosowywała się do obrazu kobiety-podpalaczki, uwodzącej mężczyzn, a także dzieciobójczyni.
Spektakl w sali, która może zmieścić 270 osób, będzie oglądało 90 widzów, każdy będzie bowiem oddzielony od kolejnego dwoma fotelami.