„15 kwietnia wejdzie do historii (Rosji) jako dzień wielkiego zakażenia koronawirusem mieszkańców Moskwy” – napisał bloger Aleksander Gorbunow, zobaczywszy, co się dzieje w 13-milionowym mieście.
Na stacjach metra pojawiły się posterunki policji sprawdzające przepustki oraz dokumenty tożsamości, co doprowadziło do powstania ogromnych kolejek, w których należało odstać do pół godziny.
„(Mer Moskwy) Sobianin prowadzi (…) »urbanistyczne reformy«, a nie rozumie, że jak się na stacjach metra postawi posterunki, no to powstaną gigantyczne kolejki” – zdenerwował się opozycjonista Aleksiej Nawalnyj. Podobnie sytuacja wyglądała na wszystkich trasach wlotowych do miasta, gdzie również stanęły policyjne blokady.
Od środy każdy, kto chce poruszać się po Moskwie, musi mieć przepustkę. Pracujący dostali je od razu do końca miesiąca, ci, którzy chcą pójść do lekarza lub na zakupy – na jeden dzień. Przepustki muszą mieć też samochody. Policja zapewniała, że kamery monitoringu będą wychwytywać naruszających reżim przepustkowy. Mandat wynosi równowartość ok. 60 dolarów, ale jeżeli pechowiec zostanie sfilmowany przez dziesięć kamer, to będzie musiał zapłacić 600 dolarów.