Prezydent ostrzegał w wystąpieniu w poniedziałek wieczorem, że oszustwa podczas wyborów, do których – jego zdaniem – dojdzie podczas głosowania korespondencyjnego, mogą pozbawić go drugiej kadencji, oraz oskarżył demokratów o wykorzystywanie pandemii do podważenia jego autorytetu.
– Chcą podstępem wygrać w listopadzie, chcą oszukać naród i pozbawić go sprawiedliwych i wolnych wyborów. Nie pozwólcie im na to – powiedział prezydent przemawiający w Charlotte w Karolinie Północnej.
Ostrzegł swoich wyborców, że jeżeli demokratyczny kandydat Joe Biden wygra wybory, to kraj pogrąży się w przemocy takiej, jaka przetoczyła się przez Amerykę po śmierci George'a Floyda. Straszył, że demokraci pozbawią Amerykanów broni, religii i krajowej produkcji energii.
Wizja pełna nadziei?
To przekaz bardzo daleki od „lekkiego i podnoszącego na duchu", jaki według doradców Trumpa i samego prezydenta miał zdominować tegoroczną konwencję republikanów. – Zobaczymy pełną nadziei wizję Ameryki – zapowiadał zięć Trumpa Jared Kushner w wywiadzie telewizyjnym.
Optymizmu nie było też w wystąpieniach innych osób. W pierwszym dniu konwencji republikańskiej głos zabrali m.in. Nikki Haley, była ambasador USA w ONZ oraz była gubernator Karoliny Południowej, Donald Trump jr., senator Tim Scott, najwyżej postawiony czarnoskóry republikanin i wschodząca gwiazda Partii Republikańskiej, Mark i Patricia McCloskey, o których głośno było w czerwcu, gdy z bronią w ręku przeganiali uczestników demonstracji.