– Potraktujemy poważnie kwestię podniesioną przez Polskę w tym liście – podkreślił szef NATO Anders Fogh Rasmussen, odpowiadając w Brukseli na pytanie „Rzeczpospolitej”. Jak dodał, sojusz „ściśle monitorował” manewry sił zbrojnych Rosji, nie dostrzegł jednak zagrożenia dla żadnego z państw członkowskich NATO. [wyimek]Podczas ćwiczeń rosyjska armia przeprowadziła symulowany atak jądrowy na Polskę[/wyimek]
Przeprowadzone we wrześniu wspólne rosyjsko-białoruskie manewry Zapad (Zachód) 2009 były największą tego rodzaju operacją od dziesięciu lat. Ćwiczenia odbyły się częściowo przy polsko-białoruskiej granicy, a „Polska” odegrała rolę agresora. Podczas manewrów miał być symulowany m.in. atak atomowy na nasz kraj.
List Sikorskiego został wysłany przed spotkaniem ministrów spraw zagranicznych sojuszu, do którego dojdzie 3–4 grudnia w Brukseli. – Minister odniósł się w nim do zagadnień, które mają być poruszane podczas grudniowych rozmów. To rodzaj pisma, które jest wysyłane przez wszystkie strony uczestniczące w spotkaniach – powiedział nam rzecznik MSZ Piotr Paszkowski. Dyplomaci NATO podkreślają jednak nieoficjalnie, że list ma szczególną wymowę, wyraźnie wskazując na poważne zagrożenie ze strony Rosji.
W czasie grudniowego spotkania ministrów sojuszu dojdzie również do posiedzeń Rady NATO – Rosja, NATO – Gruzja i NATO – Ukraina.
– Kwestia, która wywołała zaniepokojenie polskiego ministra, z pewnością zostanie poruszona na spotkaniu z Dmitrijem Rogozinem (stały przedstawiciel Rosji przy NATO – przyp. red.) – mówi dyplomata z kwatery głównej sojuszu, pragnący zachować anonimowość. Według niego Polska stara się wpłynąć na kształtowanie strategii NATO w taki sposób, by sojusz przywiązywał większą wagę do kwestii obrony terytoriów państw członkowskich, zamiast skupiać się głównie na zagrożeniach nowego typu, jak terroryzm.