Sprawę przeciwko Marii del Carmen F.F. wniosła jej synowa Maria del Rosario G. oburzona rozpuszczanymi przez teściową pogłoskami, jakoby chłopczyk, którego urodziła, był owocem zdrady małżeńskiej.
Maria del Rosario poślubiła syna oskarżonej w 2001 roku. Trzy lata wcześniej mężczyzna ten uległ poważnemu wypadkowi i od 2000 roku dostawał rentę inwalidzką z powodu „całkowitej i trwałej niezdolności do pracy". Jego matka tłumaczyła w sądzie, że popadła z powodu tego nieszczęścia w depresję i dlatego wygadywała na synową rozmaite rzeczy, nie bardzo zdając sobie sprawę z tego, co mówi.
Synowa z kolei argumentowała, że z powodu rozpowszechnianych przez teściową oszczerstw jej nazwisko znalazło się na ustach wszystkich sąsiadów. Kiedy wychodziła z synkiem na ulicę, ludzie podchodzili, by sprawdzić, czy jest podobny do ojca. Gdy dziecko skończyło trzy lata, postanowiła wnieść sprawę do sądu, bo bała się, że insynuacje babci dotrą w końcu także do wnuczka.
W pierwszej instancji pozew oddalono, ale sąd apelacyjny w Huelvie postanowił go rozpatrzyć, uznając, że doszło do narażenia na szwank honoru młodej kobiety i że nawet gdyby dziecko rzeczywiście było owocem relacji pozamałżeńskich, to teściowa naruszyła prywatność kobiety. Konflikt pomiędzy wolnością słowa i prawem do informacji z jednej strony a honorem i prywatnością z drugiej rozstrzygnął w końcu hiszpański Sąd Najwyższy. Jak doniosły gazety, sędzia Juan Antonio Xiol Rios orzekł, że rozpowszechniana przez teściową informacja nie przedstawiała żadnej wartości dla opinii publicznej, i uznał, że „przypisywanie pozamałżeńskiego dziecka zamężnej kobiecie nie może nie zostać uznane za zamach na jej godność i prywatność".