Proces, jak to dzieje się w większości podobnych przypadków, jeśli oskarżony nie złamał prawa, miał być formalnością i sąd miał stwierdzić, iż po minięciu zasądzonych Irynie Chalip 16 maja 2011 roku dwóch latach pozbawienia wolności w zawieszeniu na dwa lata za udział w powyborczym proteście opozycji 19 grudnia 2010 roku, dziennikarka nie stanowi zagrożenia dla społeczeństwa, a więc może pozostać na wolności.
Mąż Iryny Chalip Andrej Sannikau za udział w proteście opozycji został skazany 14 maja 2011 roku na pięć lat pozbawienia wolności i przez społeczność międzynarodową był uznany za więźnia politycznego. Pod presją międzynarodowej opinii publicznej i w wyniku zabiegów dyplomatycznych Unii Europejskiej i USA opozycyjny polityk opuścił więzienie 14 kwietnia 2012 roku, pisząc podanie o ułaskawienie na imię prezydenta Białorusi Aleksandra Łukaszenki.
Odzyskując wolność mąż Iryny Chalip nie czuł się bezpiecznie w dyktatorskiej Białorusi i wyjechał na Zachód. W październiku 2012 roku otrzymał azyl polityczny w Wielkiej Brytanii.
Na Białorusi oprócz żony zostawił sześcioletniego synka Daniiła, którego jedynym opiekunem pozostaje obecnie Iryna Chalip. Na początku 2011 roku, kiedy małżeństwo Chalip i Sannikaua było więzione w areszcie śledczym KGB, Danii był zagrożony skierowaniem do domu dziecka. Tylko dzięki wysiłkowi matki Iryny Chalip, wówczas 75-letniej Lucyny Chalip z domu Belzackiej, syna Chalip i Sannikaua udało się uratować przed sierocińcem, a tymczasową opiekę nad nim przyznano babci Lucynie.
Wtedy też Lucyna Belzacka zgodziła się opowiedzieć „Rzeczpospolitej" historię swojego ojca i dziadka Iryny Chalip Jerzego Belzackiego. Dowiedzieliśmy się wówczas, iż pamięć o Jerzym Belzackim, cenionym przed wojną warszawskim pianiście, kompozytorze i autorze jazzowych aranżacji orkiestrowych, jest do dzisiaj pieszczotliwie pielęgnowana w rodzinie znanej białoruskiej dziennikarki.