Badanie przeprowadzone przez Centrum Lewady pokazuje, że Rosjanie uważają swoje władze za pozytywną i pokojową stronę konfliktu.
Zdecydowana większość respondentów zapytanych, komu zależy i kto najwięcej korzysta na trwających mimo rozejmu walkach na Ukrainie wskazało na Stany Zjednoczone (69 proc.) podczas gdy 23 procent na władze Ukrainy, 10 procent na Unię Europejską. Zaledwie 4 procent badanych uważa, że konflikt to wynik rosyjskich dążeń. Niemal tak samo wyglądają odpowiedzi badanych pytanych o wskazanie beneficjentów zachodnich sankcji.
Według 71 procent Rosjan sankcje przeciwko Rosji zostały wprowadzone, by "poniżyć i osłabić" ich kraj, 11 proc. uważa natomiast, że ich celem było "przywrócenie równowagi geopolitycznej", tylko 4 procent wierzy, że sankcje są efektem starań Zachodu, by zatrzymać wojnę na Ukrainie.
Zdecydowana większość, 68 procent, chce też, by Rosja mimo sankcji prowadziła politykę taką, jak dotychczas. 22 procent jest natomiast zdania, że Kreml powinien ustąpić wobec narastającej presji z Zachodu, by uniknąć sankcji.
Badanie sugeruje również, że ani zachodnie sankcje, ani rosyjskie kontrsankcje nie mają znaczącego efektu na życie większości Rosjan. Zdaniem 57 procent Rosjan, europejskie i amerykańskie restrykcje nie spowodują pogorszenia się sytuacji gospodarczej ich rodzin. Przeciwnego zdania jest natomiast 35 procent. Podobnie wyglądają reakcje na rosyjskie embargo na produkty z Zachodu. Jego efektu na swoje obawia się co trzeci Rosjanin, zaś 58 procent nie wierzy, by miało ono wpływ na jego życie.