To jest wynik kalkulacji sanitarnej, ale też politycznej. W telewizyjnym wystąpieniu do narodu w poniedziałek wieczorem Macron zdecydował się na ogłoszenie rygorów walki z Covid-19, na jakie nie zdobył się jeszcze żaden kraj Europy i wolnego świata. Na osiem miesięcy przed wyborami prezydenckimi uznał, że dość powszechny sceptycyzm Francuzów przed szczepieniami ustąpi obawom o własne życie, gdy u progu jesieni w kraj uderzy czwarta fala pandemii. A wtedy docenią dalekowzroczność swojego przywódcy i będą bardziej skorzy powierzyć mu władzę na kolejne pięć lat.
Ubywa antyszczepionkowców
Już teraz sytuacja jest poważna. Liczba zakażonych sięga 4 tys. dziennie. Minister zdrowia Olivier Veran ostrzega, że na początku sierpnia ten wskaźnik dojdzie do 20 tys., o ile nie zostaną wprowadzone radykalne działania.
Do francuskich szpitali z powodu poważnych komplikacji spowodowanych przez Covid-19 trafiają co prawda tylko ci, którzy nie zostali w pełni zaszczepieni. Jednak aż 35 proc. dorosłych Francuzów wciąż nie otrzymało nawet pierwszej dawki szczepionki. W grupie osób powyżej 65. roku życia to nadal całkiem wysokie 16 proc. W pełni z osłony szczepionkowej korzysta jedynie czterech na dziesięciu Francuzów.
Antoine Flahaut, epidemiolog z Uniwersytetu w Genewie, tłumaczy sieci telewizyjnej BFM TV, że nowy wariant Delta jest nie tylko bardziej zaraźliwy od poprzednich, ale też groźny dla większej części społeczeństwa. Teraz do grupy ryzyka zaliczają się już wszyscy, którzy ukończyli 50. rok życia oraz młodsi, którzy cierpią na przewlekłe choroby, jak nadciśnienie czy cukrzyca.