Okińczyc zaadresował swój komentarz do innych sygnatariuszy Aktu Odrodzenia Niepodległego Państwa Litewskiego, w tym m.in. Ireny Andrukaitienė, Birutė Valionytė, Romasa Gudaitisa, którzy wystosowali apel do litewskiego Sejmu przeciwko oryginalnej pisowni nielitewskich imion i nazwisk.
Jestem bardzo rozczarowany, że liderzy Klubu Sygnatariuszy Aktu Niepodległości Litwy wprowadzają w błąd Sejm Republiki Litewskiej i litewską opinię publiczną, twierdząc, że ustawa o zapisie nielitewskich imion i nazwisk w dokumentach, której projekt jest przygotowywany do rozpatrzenia przez Sejm, ma na celu dodanie nowych liter do alfabetu litewskiego. Zezwolenie na pisanie nielitewskich imion i nazwisk za pomocą w, x lub q w żaden sposób nie oznacza, że te litery zostaną włączone do alfabetu litewskiego!" - napisał Czesław Okińczyc.
Niech, nawet po 32 latach, ten swoisty „dług” zostanie spłacony tym litewskim patriotom, którzy nie są etnicznymi Litwinami.
Adwokat zauważa, że w języku litewskim wspomniane litery używane są od lat, "pozostało więc tę szeroko rozpowszechniona praktykę uregulować prawnie".
Czesław Okińczyc uważa, że działania wspomnianych sygnatariuszy oznaczają włączenie się w proces segregacji obywateli Litwy ze względu na narodowość. Przypomina, że w 1990 r. "głosując na Akt 11 marca, walczyliśmy o wolną, demokratyczną Litwę, która zaspokoi potrzeby każdego obywatela (...) Walczyliśmy nie tylko o własną wolność, ale także o wolność innych: 'Obywatele należący do wspólnot narodowych mają prawo pielęgnować swój język, kulturę i obyczaje'".