Miesiąc po zdobyciu władzy w szeregach talibów pojawiły się konflikty. Nie wiadomo, czy w ich wyniku nie stracił życia mułła Abdul Ghani Baradar, wicepremier rządu tymczasowego. Z napływających na Zachód informacji wynika, że w pałacu prezydenckim w Kabulu dojść miało to zbrojnego starcia zwolenników Baradara z bojownikami frakcji Hakkanich, na czele z Siradżuddinem Hakkanim, szefem afgańskiego MSW.
Jak pisze BBC, powołując się na własne źródła we władzach talibów, przyczyną konfliktu miały być różnice w ocenie przyczyn sukcesu talibów. Baradar utrzymywać miał, że zdobycie władzy było wynikiem dyplomatycznych działań i negocjacji z USA, które prowadził on sam w Katarze. Hakkani, za którego głowę (jako organizatora ataków terrorystycznych na poprzednie afgańskie władze) Amerykanie oferują obecnie 5 mln dol., jest przekonany, że swój sukces talibowie zawdzięczają wyłącznie nieustępliwości na polu walki. Na tym tle miało dojść do zakończonych strzelaniną w ubiegłym tygodniu nieporozumień na temat składu obecnego rządu.
Groźba dalszej destabilizacji
Przedstawiciele talibów zaprzeczają, że Baradar nie żyje, twierdząc, że udał się do Kandaharu na spotkanie z duchowym przywódcą talibów, emirem Hajbatullahem Ahundzadehem. Pogłoski o śmierci Baradara, dotychczasowym nr 2 talibów, wydają się znajdować potwierdzenie w fakcie, że od kilku dni nie pojawił się publicznie. W przeszłości talibowie przez dwa lata utrzymywali w tajemnicy śmierć mułły Omara, założyciela ruchu.
Czytaj więcej
- Rządzący Afganistanem talibowie nie dotrzymali składanych publicznie obietnic dotyczących przestrzegania prawa, między innymi nakazując kobietom pozostanie w domach, zabraniając nastoletnim dziewczynom dostępu do szkoły i organizując przeszukiwania domów w poszukiwaniu byłych wrogów - powiedział w poniedziałek urzędnik ONZ.
– W interesie wszystkich zarówno w Afganistanie, jak i poza krajem jest, aby sytuacja nie uległa dalszej destabilizacji i nie doszło do zbrojnego konfliktu wewnętrznego także z powodu pogarszającej się sytuacji humanitarnej. Z drugiej strony nie ulega wątpliwości, że złożony z szeregu frakcji rząd potrzebuje czasu na konsolidację wewnętrzną – mówi „Rzeczpospolitej" Gunter Mulack, szef berlińskiego Instytutu Orientalnego zaangażowany w sprawy afgańskie od dziesięcioleci.