Sąd Najwyższy anulował wyroki wydane na 115 osób skazanych w latach 20. i 30. ubiegłego wieku. Prawnikom nie sprawiło to większego trudu, gdyż w aktach ich spraw nie znaleziono aktów oskarżenia, prawie nie było zeznań, dowodów etc. Za to były wypisy z wyroków tzw. trójek OGPU (tak się nazywała sowiecka policja polityczna do 1934 roku, gdy otrzymała nazwę NKWD).
Wśród zrehabilitowanych był Ibrahim-bek (Ibrahimbek Czakabajew), dowódca tzw. basmaczy, którzy walczyli z władzą sowiecką aż do połowy lat 40. Ibrahim-bek, po dekadzie ciężkich walk na terenie Uzbekistanu, Tadżykistanu i północnego Afganistanu, został schwytany jesienią 1931 roku, skazany na karę śmierci i tego samego dnia rozstrzelany.
Rehabilitacja antysowieckich powstańców wywołała konsternację w Moskwie. Wśród jej sojuszników nikt dotychczas tego nie robił, przywracaniem własnej historii zajmują się kraje, które wydostały się z orbity rosyjskich wpływów. Cios propagandowy jest tym boleśniejszy, że wszyscy wiedzą, iż prezydent Władimir Putin uważa rozpada ZSRS za „największą katastrofę geopolityczną XX wieku".
– Tej rehabilitacji nie można jasno określić jako antysowiecką czy antyrosyjską, mimo że zrehabilitowano zagorzałych działaczy antysowieckich. Należy się do niej odnosić spokojnie – przestrzega jednak rosyjski historyk i specjalista od Azji Środkowej Siergiej Abaszin.
Władze w Taszkiencie (zarówno wcześniej pod dyktatorskimi rządami Islama Karimowa, jak i obecnego prezydenta Szawkata Mirzijojewa) prowadziły już akcję rehabilitacyjną. Ale dotyczyła ona sowieckich działaczy, którzy stali się ofiarami własnej policji politycznej, oraz represjonowanych przedstawicieli uzbeckiej inteligencji. W kraju powstały zarówno fundacje „Pamięci męczenników", jak i memoriały o takiej nazwie, z największym w stolicy. Ale obecny prezydent znów ustanowił 9 maja święto zwycięstwa (zniesione przez Karimowa).