Przed przegłosowaniem wotum nieufności, które poparło 243 deputowanych (w tym siedmiu z Bloku Julii Tymoszenko), przetoczyła się fala krytyki pod adresem szefowej rządu.
– Miał być wielki gospodarczy skok naprzód, a jest wielka porażka. Mamy najlepsze ziemie na świecie, a musimy importować ziemniaki. Nie jesteśmy w stanie wyprodukować nawet masła. Ukraińców karmi Białoruś – grzmiał z trybuny Mykoła Azarow, były wicepremier, urodzony zresztą w Rosji.
Po inauguracji prezydenta Wiktora Janukowycza Azarow pełni obowiązki lidera Partii Regionów i ma najwięcej szans na objęcie schedy po Tymoszenko. Wytknął on rywalce nawet porażkę ukraińskich sportowców w Vancouver i zespołu Gryndżoły na konkursie Eurowizji 2005 r.
Tymoszenko w wystąpieniu przed deputowanymi próbowała się bronić. – Walczyliśmy z kryzysem. Obroniliśmy i wzmocniliśmy niepodległość. Janukowycz już w pierwszych dniach po dojściu do władzy zaczął realizować politykę antyukraińską. Ci, którzy legalizują jego działalność, odpowiedzą za każdy krok przeciwko Ukrainie – ostrzegła.
Pani premier nie czekała na głosowanie. Po wystąpieniu pojechała do siedziby rządu. Ma zamiar wkrótce opuścić budynek przy ul. Hruszewskiego – jeszcze przed utworzeniem nowej koalicji i ogłoszeniem nazwiska jej następcy. Jak powiedziała, od razu przechodzi do opozycji. – Jeśli Janukowycz myśli, że już za tydzień będzie mógł spokojnie grać w golfa, a jego otoczenie będzie po cichu rozszarpywać strategiczne obiekty państwowe, to się myli. Każdego dnia będzie musiał zdawać raport ze swej działalności przed państwem i przed opozycją – uprzedziła.