W niedzielę 25 listopada nadzwyczajny szczyt UE ma zatwierdzić Traktat o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. W poniedziałek potwierdzili to ministrowe ds. europejskich 27 państw członkowskich, wśród nich przedstawiciel Polski.
— Umowa wyjścia w pełni realizuje nasze i unijne oczekiwania —powiedział Konrad Szymański. — Chodzi nie tylko prawa polskich obywateli, którzy zasługują na międzynarodowe gwarancje. Ale też o interesy finansowe UE, ściśle związane z naszymi — wyjaśniał minister.
Czytaj także: Brexit: Przy braku porozumienia armia może wyjść na ulice
Te dwie sprawy są szczegółowo opisane w projekcie traktatu. Ale — jak zauważył Szymański — otwiera on też drogę do uporządkowanego ukształtowania przyszłości. Czyli do wynegocjowania umowy o nowych relacjach, prawdopodobnie o stworzeniu strefy wolnego handlu między dwoma obszarami. Szczegółowe rozmowy na ten temat rozpoczną się 30 marca 2019 roku, czyli nazajutrz po wyjściu Wielkiej Brytanii z UE. A punktem wyjścia dla nich ma być tzw. deklaracja polityczna, której projekt jest ciągle przygotowywany i która będzie dołączona do wynegocjowanego już i liczącego 585 stron Traktatu o wyjściu Wielkiej Brytanii z UE.
Deklaracja ma liczyć kilkanaście stron i według Szymańskiego “Wielka Brytania musi zobaczyć, że po ciężkich negocjacjach umowy o wyjściu są obopólnie korzystne relacje”. To w deklaracji politycznej muszą znaleźć się zapisy, które pozwolą na wysłanie na szczycie “sygnału pozytywnego, ambitnego, otwartego, z wyobraźnią i hojnością”. Co konkretnie, na razie nie wiadomo.
Wielkiej Brytanii zależy na bliskich relacjach handlowych, ale też w dziedzinie bezpieczeństwa wewnętrznego, bo np. informacje w ramach UE dotyczące zagrożeń terrorystycznych są dla niej niezwykle cenne. Według Szymańskiego pola współpracy to handel, polityka zagraniczna, bezpieczeństwo zewnętrzne i wewnętrzne. Według jednego z unijnych dyplomatów, zaangażowane w przygotowanie szczytu, założenie jest takie, żeby wszystkie problemy wyjaśnić wcześniej i żeby spotkanie w niedzielę było krótkie. — Ale z drugiej strony trzeba coś zostawić dla premier May, żeby mogła przedstawić jako sukces — podkreślił w nieoficjalnej rozmowie.
W Wielkiej Brytanii nie milknie krytyka wynegocjowanej umowy Brexitu. Ale Bruksela podkreśla, że innej nie będzie. Teraz Michel Barnier, unijny negocjator, zachęca tylko do spokoju. Komisja Europejska na wszystkich szczeblach zabroniła swoim przedstawicielom komentowania, uznając, że niczym nie przyczyni się to do powodzenia misji Theresy May przekonania Izby Gmin do poparcia porozumienia. Również państwa członkowskie są zachęcane, żeby nie brały udziału w tej wewnątrz brytyjskiej rozgrywce, tym bardziej, że trudno sobie wyobrazić rozwiązania prawne inne niż to już wynegocjowane.