Różne grupy próbowały do niego nie dopuścić. Oczekiwano, że w demonstracjach weźmie udział 10 tysięcy osób. Część przyjechała z Niemiec, Danii i Norwegii.
Warto też dodać, że w Malmö mieszka 5 tys. z 30 tys. żyjących w Szwecji Palestyńczyków. Szwedzi musieli pożyczyć policyjne samochody i busy od policji kopenhaskiej. – Boimy się, że dojdzie do zamieszek. Stąd ta wielka mobilizacja – tłumaczył „Rz” burmistrz Malmö Ilmar Reepalu.
Niedawno, w czasie izraelskiej inwazji na Strefę Gazy, w mieście odbyły się dwie demonstracje. Ich uczestnicy rzucali butelkami i jajkami. Władze miasta za wszelką cenę chciały uniknąć powtórzenia się podobnych zajść. Izraelscy tenisiści przyjechali z własną ochroną.
Ponieważ nie było możliwości przeniesienia meczu z Baltiska Hallen w Malmö do Sztokholmu, by zagwarantować bezpieczeństwo, Reepalu podjął decyzję o rozegraniu go przy prawie pustych trybunach. – Mecz obejrzy 500 osób, przede wszystkim sponsorzy i dziennikarze – mówił. – Chodzi o to, by nikomu nic się nie stało.
Grupa prawicowych ekstremistów planuje demonstracje w sobotę. Na swojej stronie internetowej informuje, że robi to, by „okazać solidarność z narodem palestyńskim i wyrazić oburzenie izraelskim terroryzmem państwowym i imperializmem”.