Airbus o krok od katastrofy

W największym samolocie pasażerskim świata eksplodował silnik. Pasażerowie przeżyli chwile grozy.

Publikacja: 04.11.2010 22:04

Uszkodzony airbus wylądował na lotnisku w Singapurze

Uszkodzony airbus wylądował na lotnisku w Singapurze

Foto: PAP/EPA

Samolot australijskich linii Qantas leciał z Londynu do Sydney. Kilka minut po starcie z lotniska w Singapurze, gdzie maszyna miała międzylądowanie, pasażerowie usłyszeli głośny huk, a potem zobaczyli dym i iskry wydobywające się z jednego z silników. Pilot zawrócił na lotnisko. Przez godzinę krążył, zrzucając paliwo, a potem rozpoczął awaryjne lądowanie. – Mimo awarii samolot bezpiecznie wylądował i żadnej z 459 osób na pokładzie nic się nie stało – podkreśla w rozmowie z „Rz” rzecznik Airbusa Justin Duban.

Eksplozja oderwała tylną część obudowy silnika. Świadkowie mówią, że jej kawałki przebiły skrzydło. Na szczęście nie doszło do zapłonu paliwa. Kiedy pasażerowie wysiedli z maszyny, krzyczeli i płakali . „Jestem szczęśliwy, że żyję” – napisał na portalu BBC podróżny ze Szkocji Lars Sandberg.

– Przed lądowaniem pilot musiał zrzucić ważące ponad 100 ton paliwo, które wypełnia zbiorniki w skrzydłach. Inaczej samolot miałby zbyt dużą masę. Ale lądowanie bez jednego silnika w czterosilnikowym samolocie nie jest problemem – tłumaczy „Rz” Marek Szufa, pilot PLL LOT. Eksperci są zaskoczeni wypadkiem. Samoloty A380 weszły do użytku zaledwie w 2007 roku. Ich budowa kosztowała 17 miliardów dolarów. Producent zapewniał, że największy samolot pasażerski świata zrewolucjonizuje rynek lotów długodystansowych. Nie dość, że może pomieścić nawet do 800 pasażerów, to jeszcze jest bardziej cichy i oszczędny od swych poprzedników.

To już druga w krótkim czasie awaria silnika wyprodukowanego przez firmę Rolls-Royce w samolocie linii Qantas. Wcześniej doszło do niej w boeingu 747. We wrześniu samolot lecący do Sydney musiał wrócić do San Francisco, bo silnik źle pracował i trzeba było go wyłączyć. Rolls-Royce zapowiedział kontrolę. Linie Qantas, które posiadają sześć airbusów 380, zawiesiły wczoraj ich loty. Podobnie postąpiły linie singapurskie. Air France, Emirates Airlines, Singapore Airlines i Lufthansa, które również korzystają z tych maszyn, nie zdecydowały się na podobny krok.

Airbus nie ma ostatnio najlepszej prasy. W ciągu kilku minionych lat doszło do dwóch tragicznych katastrof z udziałem samolotów tej firmy. 15 maja tego roku A330 rozbił się, podchodząc do lądowania na lotnisku w Trypolisie. Katastrofę, w której zginęło 100 osób, przeżył tylko dziesięcioletni chłopiec z Holandii. 1 czerwca 2009 roku do Atlantyku spadł lecący z Brazylii do Francji A330 z 228 osobami na pokładzie.

Ustalenie przyczyn tej ostatniej tragedii jest jednak wyjątkowo trudne. Nie udało się bowiem wydobyć czarnych skrzynek, które spoczęły na dnie oceanu. Główna hipoteza zakłada, że do katastrofy doszło, kiedy samolot wleciał w rejon burzy, a czujniki prędkości zamarzły i podawały błędne dane.

– Airbus jest tak nafaszerowany elektroniką, jakby młodzi gniewni konstruktorzy chcieli udowodnić światu, że technika może zastąpić człowieka. Ale nie jest to maszyna przyjazna dla pilota. Nie zamieniłbym boeinga na airbusa – mówi kapitan Szufa, który lata boeingiem 767.

Wczoraj kurs akcji spółki EADS, właściciela Airbusa, spadł na paryskiej giełdzie o 4,3 proc. Jeszcze większa przecena dotknęła papierów Rolls-Royce’a, których kurs obniżył się o 5,3 proc.

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=w.lorenz@rp.pl]w.lorenz@rp.pl[/mail][/i]

Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1157
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1156
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1155
Świat
Ukraina: Kto może zastąpić pomoc wywiadowczą USA i Starlinki Muska?
Świat
Wojna Rosji z Ukrainą. Dzień 1154