Uzbrojony po zęby zamachowiec zaczął mordować w piątek o 13.40 w meczecie An-Nur w centrum trzeciego pod względem liczby ludności nowozelandzkiego miasta Christchurch, wkroczył głównym wejściem do świątyni, gdzie zebrali się na modły muzułmanie – od małych dzieci po staruszków.
Potem pojechał do oddalonego o 5 km meczetu Linwood i zabijał dalej.
Wcześniej rozesłał swój antyislamski manifest. Jak podał w sobotę czołowy dziennik „New Zealand Herald", kancelaria nowozelandzkiej premier potwierdziła, że dotarł i do niej „mniej niż 10 minut przed atakiem". – Wyjaśniał przyczyny, ale nie mówił, że to właśnie zamierza zrobić. Nie było szansy, by to powstrzymać – powiedział rzecznik premier. „New Zealand Herald" – którego redakcja nie była na liście odbiorców, były inne media, także zagraniczne, i ważni politycy – zdecydował, by nie podawać szczegółów manifestu.
Są w nim polskie wątki, które badają polskie służby – podało pierwsze Radio RMF. Terrorysta sugerował, że był w Polsce. Na magazynku broni użytej w czasie ataku wyryto nazwisko hetmana Feliksa Kazimierza Potockiego, który walczył z Turkami pod Wiedniem.
Terrorysta, któremu postawiono już pierwsze zarzuty morderstwa, to 28-letni Brenton Tarrant, Australijczyk z 18-tysięcznego miasteczka Grafton (500 km na północ od Sydney). Pochodził, jak pisały zachodnie media, z szanowanej rodziny. Był kulturystą i trenerem w fitness clubie. Pięć lat temu opuścił strony rodzinne i jeździł po świecie, utrzymując się prawdopodobnie z obrotu kryptowalutami. Gdy po raz pierwszy pojawił się w sądzie w Christchurch, zachowywał się jak gwiazda, uśmiechał do kamer.