Mario Monti przybył wczoraj do Berlina, by przekonywać Angelę Merkel o sensie niestandardowych instrumentów wsparcia dla Hiszpanii i Włoch. Na konferencji prasowej oboje stwierdzili, że Włochy nie potrzebują klasycznej pomocy, o jaką poprosiły w przeszłości Grecja, Irlandia, Portugalia, a ostatnio również – choć tylko w formie dokapitalizowania banków – Hiszpania.
– Nie mam absolutnie żadnych wątpliwości, że włoski rząd sam sobie poradzi – powiedziała Merkel i chwaliła dotychczasowe wysiłki reformatorskie gabinetu pod wodzą technokraty Maria Montiego. Mimo jego wysiłków Włochy zmagają się jednak z nieufnością inwestorów, co przekłada się na wysokie ceny papierów skarbowych. W ich obniżeniu pomogłyby masowe wykupy obligacji przez Europejski Bank Centralny lub udzielenie licencji bankowej nowemu funduszowi ratunkowemu ESM. W tym drugim przypadku ESM mógłby kupować obligacje skarbowe Włoch czy Hiszpanii, a następnie – jak każdy bank – korzystać z refinansowania ze strony EBC. Niemiecka kanclerz stwierdziła, że o tym pierwszym nie rozmawiano, a to drugie jest wykluczone przez unijne traktaty. Nieco inną wizję przedstawił Monti. – Coś, co nie jest możliwe w dzisiejszych warunkach, może się stać wykonalne jutro, w innych warunkach – powiedział włoski premier, sugerując zmianę unijnych przepisów.
Jeszcze przed spotkaniem ukazał się wywiad włoskiego premiera dla dziennika „Il Sole 24 Ore", w którym przekonywał, że duże spready na rynku obligacji są niekorzystne dla wszystkich. Chodzi o dużą różnicę w rentowności papierów skarbowych włoskich i hiszpańskich w porównaniu z niemieckimi.
Na krótko przed swoją wizytą w Berlinie Mario Monti przybył do Brukseli. We wtorek o 22 spotkał się z powracającym właśnie z urlopu przewodniczącym Komisji Europejskiej Jose Barroso. Oficjalnie na kawie, choć – jak przyznała wczoraj rzeczniczka Barroso – obaj panowie konsumowali głównie duże ilości wody gazowanej. Żadnych szczegółów spotkania nie podano. Również we wtorek na krótki wypad z wakacji w Sewilli udał się do Madrytu przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy. Premier Mariano Rajoy wysłał po niego rządowy samolot.
Spotkania w Berlinie, Madrycie i Brukseli to widoczny znak, że wakacje się skończyły. Wczoraj po miesięcznej przerwie urlopowej na cotygodniowym posiedzeniu zebrała się Komisja Europejska. W ciągu dwóch tygodni ma przedstawić propozycję nowego nadzoru bankowe dla strefy euro. – Potem nastąpią przyspieszone negocjacje tak, aby nowe zasady weszły w życie w początkach 2013 roku – powiedziała rzeczniczka KE Pia Ahrenkilde Hansen. Nadzór bankowy to kluczowy element walki z kryzysem. Bo drugim, obok zadłużenia rządów, problemem strefy euro są braki kapitałowe banków. Do tej pory były one ratowane przez rządy narodowe, co dodatkowo pogłębia problemy zadłużonych państw (np. Irlandii czy Grecji). Przywódcy strefy euro uzgodnili na szczycie w czerwcu, że możliwe będzie ponadgraniczne dokapitalizowanie banków, ale pod warunkiem ponadgranicznego nadzoru. Czyli niemiecki podatnik wyłoży pieniądze na hiszpańskie banki, ale tylko pod warunkiem, że Niemcy będą miały wpływ na decyzje o sposobach restrukturyzacji hiszpańskiego sektora bankowego.