Unia Europejska nie doszła do porozumienia w sprawie podziału 120 tysięcy uchodźców. Pomysłowi obowiązkowego mechanizmu sprzeciwiła się Polska i inne kraje Grupy Wyszehradzkiej.
Większość przegłosuje mniejszość
— Nie znaleźliśmy porozumienia. Większość krajów chce iść naprzód. Ale nie wszystkie — powiedział w poniedziałek wieczorem unijny komisarz ds. migracji Dimitros Awramopulos. A kierujący spotkaniem Jean Asselborn zasugerował, że większość może ominąć mniejszość i zarządzić głosowanie, w którym jednomyślność nie jest wymagana.
Ministrowie spraw wewnętrznych UE na nadzwyczajnym spotkaniu w Brukseli mieli uzgodnić zasady podziału 160 tysięcy uchodźców z Syrii, Iraku i Erytrei. Kwota 40 tysięcy została już wcześniej zaakceptowana, dyskusja dotyczyła dodatkowej liczby 120 tysięcy, którą Komisja Europejska zaproponowała w ubiegłym tygodniu. Po wielogodzinnej dyskusji okazało się jednak, że podział w Unii jest głęboki. Grupa Wyszehradzka, czyli Polska, Czechy, Słowacja i Węgry wypowiedziały się przeciwko pomysłowi przeprowadzenia tego podziału w sposób automatyczny: czyli przydzielenia każdemu krajowi liczby ustalonej według kryteriów opracowanych przez KE. W tym mechanizmie Polska musiałaby przyjąć dodatkowo ponad 9 tys. osób, a w sumie z poprzednią kwotą — blisko 13 tys. osób. — Nie mogliśmy tego zaakceptować.