"Rzeczpospolita": Integracja to jednak nie tylko handel, inwestycje ale także, a może przede wszystkim aspekt moralny: pojednanie takich narodów jak Francuzi i Niemcy czy Polacy i Niemcy. Pani dziadek, Dmytro Kłympusz, był najbliższym współpracownikiem Romana Szuchewycza, człowieka odpowiedzialnego za śmierć przynajmniej 100 tys. Polaków w czasie Rzezi Wołyńskiej. Czy Ukraina jest gotowa stawić czoła tej tragicznej przeszłości?
Iwanna Kłympusz-Cyngadze: Mój dziadek działał w Ukrainie zakarpackiej, terenach, które nigdy nie należały do Polski ale do imperium austro-węgierskiego a potem Czechosłowacji. Zgadzam się – bez pojednania narodów Unii Europejskiej nie ma mowy o integracji. Ten proces rozpoczęli prezydenci Kwaśniewskiego i Kuczma, ale niestety to doświadczenia nie było później wystarczająco rozwijane. Obecni prezydenci, Duda i Poroszenko, powinni się w proces pojednania zaangażować. To musi działanie dwustronne: trzeba przebaczyć i prosić o przebaczenie. A prawda historyczna powinna zostać ustalona przez historyków, bez nacisków politycznych bo politycy nieraz mają własne, tajne motywy działania.
Już po odejściu Kuczmy jego następca, Wiktor Juszczenko uznał jednak Romana Szuchewycza bohaterem Ukrainy, jego imieniem są nazywane ulice w wielu ukraińskich miastach...