Zwolennicy tradycyjnej rodziny nadzieje pokładali w Senacie, gdzie większość ma wciąż prawica. Ale na próżno. Przewodniczący izby wyższej parlamentu Gerard Larcher, choć wywodzi się z gaullistowskich Republikanów, przyznał, że jest „dość otwarty" na projekt przepisów, które miesiąc temu przyjęła Izba Deputowanych.
Ustawa o bioetyce, która ma wejść w życie latem przyszłego roku, oznacza głęboką rewolucję cywilizacyjną. Tak jak obiecał w kampanii wyborczej Emmanuel Macron, zezwala ona samotnym kobietom i parom lesbijek na wykorzystanie takich technik jak in vitro, aby mieć potomstwo. Wątpliwości etyczne, czy dla spełnienia oczekiwań dwóch osób dorosłych można poświęcać prawo dziecka do posiadania ojca, zostały pominięte. Choć żadne z ugrupowań nie wprowadziło dyscypliny głosowania, projekt poparła przytłaczająca większość La Republique en Marche, partii prezydenta. Za przepisami głosowało 359 deputowanych, 114 było przeciwnych, a 72 wstrzymało się od głosu.