Niedawno białoruski urząd statystyczny (Belstat) opublikował dane, z których wynika, że na początku bieżącego roku na Białorusi mieszkało już zaledwie 9,15 mln ludzi. Tymczasem w 2020 roku z oficjalnych statystyk wynikało, że Białoruś miała 9,41 mln obywateli. A to oznacza, że w ciągu nieco ponad trzech lat liczba mieszkańców kraju skurczyła się o ponad ćwierć miliona ludzi.
Skala ucieczki z państwa Aleksandra Łukaszenki może być jeszcze większa, ponieważ daleko nie wszyscy decydujący się na emigrację wymeldowali się z dotychczasowego miejsca zamieszkania na Białorusi i zgłosili władzom fakt wyjazdu za granicę. Wielu Białorusinów decyduje się na opuszczenie kraju z powodu nieustających represji od sfałszowanych wyborów prezydenckich w 2020 roku.
„Wrogowie Białorusi” w łagrach Łukaszenki
W łagrach Łukaszenki przebywa niemal 1,5 tys. więźniów politycznych, ale służby dyktatora nie przestają tropić „wrogów ojczyzny”. Za kraty można trafić np. za zamieszczony kilka lat temu krytyczny wobec władz wpis w sieci albo za wspieranie więźniów politycznych czy ich krewnych.
– Dokonałem jednego przelewu w czasie protestów w 2020 roku na rzecz organizacji wspierającej represjonowanych. Po trzech latach zostałem wezwany na przesłuchanie i straszono mnie, że zostanę oskarżony o wspieranie „ekstremistów i terrorystów”. Podano numer rachunku, na który kazano przelać kwotę dziesięciokrotnie wyższą od tej, którą przelałem w 2020 roku. Zrobiłem to, na razie jest spokój – mówi „Rzeczpospolitej” jeden z mieszkańców białoruskiej stolicy. Nie ukrywa, że od kilku lat żyje z myślą, że w każdej chwili ktoś może zapukać do drzwi.