Pacjenci szturmują oddziały ratunkowe, gdy nie mogą się dostać do szpitala

Pacjenci, nie mogąc się dostać do specjalisty czy na operacje, jadą na ostry dyżur do szpitala. Te stają się niewydolne finansowo.

Publikacja: 04.12.2012 07:44

Pacjenci, nie mogąc się dostać do specjalisty czy na operacje, jadą na ostry dyżur ?do szpitala. Te

Pacjenci, nie mogąc się dostać do specjalisty czy na operacje, jadą na ostry dyżur ?do szpitala. Te stają się niewydolne finansowo

Foto: www.sxc.hu

W miastach, w których szpitale zawiesiły przyjęcia pacjentów na wiele zabiegów czy do specjalistów w związku z brakiem pieniędzy z kontraktu z NFZ, m.in. w Warszawie i Gdańsku, pacjenci zaczęli szukać innego ratunku. Szturmują oddziały ratunkowe.

– Obserwujemy, że w ostatnich miesiącach rzeczywiście na ostrym dyżurze pojawia się więcej pacjentów. Są to w dużej mierze osoby, którym zaostrzyła się choroba przewlekła – opowiada Piotr Dąbrowiecki, rzecznik prasowy Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Ich szpitalny oddział ratunkowy pomaga mniej więcej 150 osobom dziennie, z których część trafia później do szpitala na dłuższą hospitalizację.

Podobna sytuacja jest w Gdańsku. – Szacuję, że na nasz oddział ratunkowy trafia około 20 proc. pacjentów więcej niż rok temu o tej samej porze – informuje Tomasz Jędrzejczyk, wicedyrektor Uniwersyteckiego Centrum Klinicznego. Zaznacza, że pacjenci potrzebują głownie pomocy w zakresie interny i chirurgii.

Tymczasem oddział ratunkowy powinien służyć do ratowania życia, czyli np. leczenia zawałów, złamań czy pomocy ofiarom wypadków. Zgodnie z ustawą o Państwowym Ratownictwie Medycznym oddziały ratunkowe obsługują pacjentów wymagających tylko pomocy nagłej.

Rzeczywistość wygląda jednak inaczej, gdyż ludzie  przychodzą z bardziej błahych powodów, bo nie mogą się dostać do lekarza rodzinnego czy specjalisty. Przez to dyrektorzy szpitali narzekają, że nie wystarcza pieniędzy oddziałom ratunkowym na zajmowanie się wszystkimi chorymi. Jednostki te generują długi lecznicom.

Teraz sytuacja jest wzmożona, bo do rzecznika praw pacjenta w ciągu ostatnich trzech miesięcy ponad 2 tys. osób poskarżyło się na utrudniony dostęp do leczenia. To o jedną trzecią więcej niż w tym samym czasie poprzedniego roku. Rzecznik, Krystyna Kozłowska, zwróciła się do prezesa NFZ z prośbą o podjęcie działań, które rozwiążą kryzys.

Marcin Pakulski, wiceprezes urzędu, odpowiedział jej jednak, że nie ma podstaw prawnych, by zwracać się o wyjaśnienia do NFZ. Jeśli zaś widzi nieprawidłowości w działaniu szpitali, powinna zgłosić do prokuratury zawiadomienie o popełnieniu przestępstwa.

W miastach, w których szpitale zawiesiły przyjęcia pacjentów na wiele zabiegów czy do specjalistów w związku z brakiem pieniędzy z kontraktu z NFZ, m.in. w Warszawie i Gdańsku, pacjenci zaczęli szukać innego ratunku. Szturmują oddziały ratunkowe.

– Obserwujemy, że w ostatnich miesiącach rzeczywiście na ostrym dyżurze pojawia się więcej pacjentów. Są to w dużej mierze osoby, którym zaostrzyła się choroba przewlekła – opowiada Piotr Dąbrowiecki, rzecznik prasowy Wojskowego Instytutu Medycznego w Warszawie. Ich szpitalny oddział ratunkowy pomaga mniej więcej 150 osobom dziennie, z których część trafia później do szpitala na dłuższą hospitalizację.

Hybrydy
Skoda Kodiaq. Co musisz wiedzieć o technologii PHEV?
Czym jeździć
Skoda Kodiaq. Mikropodróże w maxisamochodzie
Prawo karne
"Budda" usłyszał zarzuty. Jest wniosek o aresztowanie
Praca, Emerytury i renty
Pracownik na L4 ma ważny obowiązek. Za niedopełnienie grozi nawet dyscyplinarka
Administracja państwowa
Koniec z pracą urzędów od 8.00 do 16.00. Co chce zrobić rząd?