Jak podaje raport przygotowany przez Fundację im. Stefana Batorego, rośnie liczba gmin, które wprowadzają budżet obywatelski. W 2013 r. zdecydowały się na tę formę współpracy z mieszkańcami 62 gminy. Przeznaczyły na wytypowane projekty ponad 150 mln zł. W tym roku już 150 gmin zdecydowało o wyodrębnieniu środków na budżety obywatelskie.
– Rośnie jednak dowolność zasad tworzenia i zarządzania tym budżetem, co grozi tym, że za kilka lat znikną – alarmują autorzy raportu.
Budżet obywatelski to efekt rosnącej aktywności mieszkańców. Ale już ich udział w procesie wprowadzania jest skromny. Dowolność w postępowaniu, chęć manipulowania i brak odpowiedzialności za jego realizację wynika z braku regulacji prawnych. Podobnie jak ograniczanie inicjatyw lokalnych w tworzeniu projektów inwestycyjnych. Tymczasem w ramach zadań własnych gminy można przedstawić cały wachlarz pomysłów.
Budżety obywatelskie są wprowadzane na podstawie art. 5a ustawy o samorządzie gminnym, który mówi o możliwości przeprowadzania konsultacji z mieszkańcami. Konsultacje społeczne nie zobowiązują jednak do niczego samorządu gminy. Podporządkowanie zatem budżetów obywatelskich temu przepisowi to nieporozumienie. Ich formuła powinna dawać lokalnej społeczności możliwość podejmowania decyzji za samorząd, z obowiązkiem wykonania wybranego przez nich projektu.
Przepisy nie przewidują sankcji za niezrealizowanie projektu. Jedyną gwarancją są deklaracje samorządowców. W każdej chwili mogą się jednak z nich wycofać. Jak zauważył dr Kazimierz Bandarzewski, specjalista od prawa samorządowego, zawieranie takich umów społecznych nie wiąże stron, nawet gdyby radni podjęli stosowną uchwałę. Dlatego mieszkańcy nie mogą dochodzić swoich racji. Pozostaje im nie głosować na dotychczasowych przedstawicieli władzy samorządowej w wyborach.