Pana wystawa, którą obecnie można oglądać w Helsinkach, nosi tytuł „I(am)”. Czy to reinterpretacja kartezjańskiego Cogito ergo sum?
Nie, to spontaniczny pomysł, który powstał w wyniku gry, jaką prowadziliśmy, tworząc wystawę w Helsinki Art Museum. Najpierw zaproponowałem tytuł „Egoista”, ale kuratorka Pirkko Siitari powiedziała mi, że to zbyt pesymistyczne. Wtedy wymyśliłem „I(am)”, czyli egoista ukryty. W jednej z sal skumulowanych zostało zresztą kilkanaście moich autoportretów, zebranych przez kuratorkę. Przyznam, że na początku miałem problem, żeby w niej przebywać. Ale potem oswoiłem sytuację, co wymagało tytułowego bycia obecnym