Za życia miał Edward Dwurnik wystaw bez liku w kraju i za granicą, a jednak ta prezentacja z ponad 450 pracami przebija rozmiarami wszystkie. Centrum Sztuki Współczesnej Znaki Czasu w Toruniu umie organizować głośne wystawy – Mariny Abramović, Saskii Boddeke & Petera Greenawaya, Davida Lyncha. To pokazy już legendarne. Obecny może liczyć na równe zainteresowanie.
– Nasza wystawa obejmuje wszystkie okresy twórczości Dwurnika – mówi „Rz" Krzysztof Stanisławski, kurator i dyrektor CSW w Toruniu – choć musieliśmy dokonać wyboru, bo szacuje się, że stworzył nawet około 7–8 tys. obrazów. Przyjmujemy, że 5 tysięcy z nich reprezentuje najwyższy artystyczny poziom. Ale Edward tworzył też bardziej komercyjne serie, zwłaszcza w ostatnich latach życia, na przykład „Tulipany" o erotycznych podtekstach.
Obrazy starannie numerował i zapisywał na ich odwrocie nazwę cyklu. Dokumentowała je też w fotografii żona Teresa Gierzyńska. Trudniej ocenić liczbę grafik i rysunków. Może być ich 20 tysięcy albo więcej. Obecnie Fundacja Edwarda Dwurnika, powołana przez córkę Polę Dwurnik, także malarkę, podejmuje trud ich skatalogowania.
Kocham ten circus
Wystawione obrazy, rysunki i grafiki pochodzą z 16 muzeów (największy ich zbiór ma Muzeum Warmii i Mazur w Olsztynie) i 12 kolekcji prywatnych, bo dzieła Dwurnika należą do najczęściej poszukiwanych przez kolekcjonerów na polskim rynku sztuki. Największy prywatny zbiór liczy ponad 150 prac artysty.
Najchętniej malował cyklami. Mimo że układ toruńskiej wystawy nie jest chronologiczny, znajdziemy na niej wszystkie podejmowane tematy od lat 60. do ostatnich z 2018 roku.