Reklama
Rozwiń

Nadia Senkowska: Kiedy sumienie lekarza ogranicza prawa pacjentki

Środowiska kobiece są zgodne, że klauzula sumienia nie może utrudniać dostępu do legalnej aborcji.

Publikacja: 14.03.2023 12:11

Nadia Senkowska: Kiedy sumienie lekarza ogranicza prawa pacjentki

Foto: Adobe Stock

Część kobiet postuluje całkowitą likwidację tej klauzuli. Prawo do przerywania ciąży, której kobieta nie chce lub z różnych względów nie może donosić, powraca przed wyborami jak dobrze znany trójgłos. Debatują nad nim obrońcy życia, zwolennicy tak zwanego kompromisu i ci optujący za jego liberalizacją. W nierozwiązywalnym konflikcie słychać też głosy przypominające, że trudno rozmawiać o szerszym dostępie do zabiegów, których nawet legalne wykonywanie bywa dziś problemem. Dlatego część środowisk postuluje likwidację klauzuli sumienia, podnosząc, że pozostawianie medykom takiej furtki oznacza jednocześnie zatrzaśnięcie drzwi przed kobietami, które po prostu nie będą wiedziały, dokąd udać się po pomoc. Mimo że powinny zostać skierowane tam, gdzie zabieg zostanie przeprowadzony.

Czytaj więcej

Jest wyrok ws. protestu w poznańskiej katedrze po wyroku TK dot. aborcji

Więcej troski o medyków niż o pacjentkę

– Aborcja staje się tematem politycznym, a odmowa jej wykonania nie zawsze podyktowana jest sumieniem – uważa Karolina Gierdal, członkini Sekcji Praw Człowieka przy Okręgowej Radzie Adwokackiej. Jej zdaniem nawet wprowadzenie odpowiednich przepisów nie oznacza, że zabezpieczą kobiety. – Dziś nawet te już istniejące pozwalają zorganizować pracę placówki medycznej tak, żeby nie musiały obawiać się odmowy wykonania im legalnej aborcji – przypomina ekspertka.

W całej dyskusji prawniczka widzi więcej troski o medyków niż o los najbardziej zainteresowanych.

– Sumienie lekarza nie powinno stawać na przeszkodzie wykonaniu świadczenia, które przysługuje pacjentce – wskazuje. – Przypomina bowiem, że „przepisy nakładają na lekarza obowiązek odnotowania w dokumentacji medycznej faktu odmowy wykonania zabiegu aborcji; a jeśli pozostaje on w stosunku pracy, to ma również obowiązek pisemnego powiadomienia o tym swojego przełożonego”.

Jednak zdaniem ekspertki, choć takie postępowanie teoretycznie ma gwarantować ciągłość opieki medycznej, w praktyce nie zawsze tak się dzieje. Komentuje, że oczywiście można postulować zmiany w klauzuli, pozostawiając jednak lekarzom możliwość powoływania się na jej zapisy. Ale tylko tak, żeby dużo ściślej i konkretniej zapewnić ciężarnym prawo do skorzystania z tego rozwiązania.

– To na szpitalu spoczywa obowiązek zapewnienia świadczenia, a pacjentki nie powinno interesować, w jaki sposób to zrobi. Jeśli szpital wie, że ma u siebie ginekologa, który nie wykona aborcji, to powinien wprowadzić odpowiednie procedury, aby zapewnić ciągłość świadczeń medycznych – uważa Karolina Gierdal. I dodaje: – Jeśli tego nie robi, łamie prawa pacjentki.

Jednoznacznie i klarownie

Zdaniem Kamili Ferenc, prawniczki Fundacji na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny, rozwiązaniem przywracającym równowagę byłoby całkowite zlikwidowanie klauzuli sumienia w publicznym systemie opieki zdrowotnej.

– Sposób, żeby obejść rozwiązania – tak jak dziś robi się to z przepisami dopuszczającymi aborcję – znajdzie się zawsze; zresztą również to prawo jest martwe. Wielokrotnie miałam do czynienia z przypadkami medycznymi, kiedy lekarze nie przerywali na przykład ciąży pozamacicznej, która jest jednoznacznym zagrożeniem co najmniej zdrowia kobiety. I tak samo będzie z każdą, zmienioną nawet klauzulą sumienia – mówi ekspertka.

Gdyby jednak przyjąć mniej radykalne rozwiązania, to przepis mówiący o odmowie wykonania zabiegu – jak wskazuje prawniczka – należałoby doprecyzować, żeby „jednoznacznie, klarownie i precyzyjnie wpisać do niego obowiązek, który ciążył będzie na koordynatorze, ordynatorze czy kierowniku placówki lub podmiotu leczniczego”.

– Zobowiązywałby on do zatrudnienia podwykonawcy, czyli lekarza, który w odpowiednim czasie, na przykład w ciągu 24 godzin, przyjechałby na miejsce, żeby wykonać zabieg. Oczywiście to byłoby konieczne w zakładzie, w którym nie ma innego lekarza gotowego podjąć się przerwania ciąży – proponuje ekspertka.

Taki przepis musiałby też nakładać ograniczenia terytorialne, czyli wskazywać maksymalną odległość placówki, w której pacjentka mogłaby dokonać aborcji, od miejsca jej zamieszkania – tak aby nie musiała jeździć po „całej Polsce”. Innym postulatem jest wprowadzenie sankcji za niestosowanie się do przepisów.

– Te dziś obowiązujące są ogólne i mogą zostać nałożone za niewywiązywanie się z postanowień kontraktu, jaki placówka zawarła z NFZ. I to właśnie Fundusz ocenia, czy do złamania prawa doszło, a także decyduje, czy wszcząć postępowanie wyjaśniające, które może zakończyć się nałożeniem kary finansowej – wyjaśnia Kamila Ferenc. – Niestety nie jest tym zainteresowany.

Prawniczka przypomina, że dziś pacjentka może tylko na drodze cywilnej wystąpić przeciwko szpitalowi.

– Dlatego musi zacząć obowiązywać przepis mówiący, że jeśli aborcja nie została wykonana z  powodu zastosowania klauzuli sumienia przez lekarza, a jej nie zapewniono ciągłości i kompleksowości udzielenia świadczeń zdrowotnych, to nakładana jest sankcja – uważa. – Prawniczkom takich kobiet łatwiej byłoby wówczas „zmobilizować” NFZ do działania, bo sytuacja byłaby jasna: szpital nie stosuje się do przepisu, więc łamie prawo. – Nie byłoby już pola do interpretacji, tak jak dzisiaj, kiedy odpowiedzialność jest rozmywana – precyzuje Kamila Ferenc.

Kwestia zdrowia i życia

W całej dyskusji warto przypomnieć, że dziś legalna aborcja możliwa jest wtedy, kiedy zagrożone jest życie lub zdrowie ciężarnej.

–Jednak przepis ten nie mówi o bezpośrednim ryzyku utraty tego drugiego dobra, więc domyślnie powinno stosować się zasadę, że należy ratować każdego rodzaju zdrowie, również psychiczne. Lekarz musi brać też pod uwagę ryzyko utraty zdrowia fizycznego pacjentki w przyszłości, bo może jej na przykład pęknąć macica. Niestety tam, gdzie jest pole do interpretacji, tam też pojawia się pole do nadużyć.

Działaczka podsumowuje, że choć kobieta sama nie zmusi lekarza do wykonania zabiegu, może zrobić to reprezentująca ją prawniczka lub instytucja.

– Ale bez odpowiednich przepisów, w tym liberalizacji prawa aborcyjnego i dekryminalizacji aborcji, nadal będzie to walka z wiatrakami – konkluduje.

Część kobiet postuluje całkowitą likwidację tej klauzuli. Prawo do przerywania ciąży, której kobieta nie chce lub z różnych względów nie może donosić, powraca przed wyborami jak dobrze znany trójgłos. Debatują nad nim obrońcy życia, zwolennicy tak zwanego kompromisu i ci optujący za jego liberalizacją. W nierozwiązywalnym konflikcie słychać też głosy przypominające, że trudno rozmawiać o szerszym dostępie do zabiegów, których nawet legalne wykonywanie bywa dziś problemem. Dlatego część środowisk postuluje likwidację klauzuli sumienia, podnosząc, że pozostawianie medykom takiej furtki oznacza jednocześnie zatrzaśnięcie drzwi przed kobietami, które po prostu nie będą wiedziały, dokąd udać się po pomoc. Mimo że powinny zostać skierowane tam, gdzie zabieg zostanie przeprowadzony.

Pozostało jeszcze 88% artykułu
Rzecz o prawie
Ewa Szadkowska: Śniadaniowa propaganda sukcesu
Rzecz o prawie
Małgorzata Gersdorf: O wyborach do Trybunału
Rzecz o prawie
Jacek Dubois: Za które grzechy?
Rzecz o prawie
Robert Damski: Kolejny już udany rok dla dłużników
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Rzecz o prawie
Katarzyna Batko-Tołć: Panie ministrze, stawką jest zaufanie do demokracji!
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku