Jak czytać słowa Angeli Merkel: „Co jest dobre dla Europy, było i jest dobre dla nas”? Co jest dzisiaj dobre zarówno dla Niemiec, jak i dla Europy?
To co do tej pory. Niemcy jako kraj silny gospodarczo, ale i politycznie, i mocno związany z swymi partnerami z UE są żywotnie zainteresowane w utrzymaniu stabilności wspólnoty. Pani kanclerz podkreśla więc, jak ściśle los Niemiec jest zależny od dobrej kondycji UE. Niemcy są świadome, że są „krajem systemowym”, bez którego skuteczna pomoc nie będzie możliwa. To wyjaśnia także, dlaczego Niemcy w tak szybkim tempie i dla wielu nieoczekiwanie gotowe są wraz z Francją do okazania solidarności finansowej w czasie kryzysu.
Rzeczą zaskakującą jest zgoda Niemiec na udzielenie pomocy finansowej państwom mającym problemy bez warunków wstępnych, wręcz jako bezzwrotnych dotacji. Czy oznacza to kardynalną zmianę niemieckiej polityki, coś na kształt nowej solidarności?
Odmowa solidarności w tej sprawie byłaby obarczona zbyt dużym ryzykiem. Sam zakres i rodzaj obecnego programu pomocy finansowej są wprawdzie rzeczą nową, ale nie jest to zasadnicza zmiana polityki. To nowa forma działania zaprezentowanego już w czasie kryzysu finansowego sprzed kilkunastu lat. Nadal istnieją czerwone, nieprzekraczalne dla Niemiec linie. Dawnej warunkiem pomocy były programy oszczędnościowe wdrażane przez beneficjentów, obecnie jest to brak zgody Berlina na emisję euroobligacji, czyli uwspólnotowienie długów publicznych państw członkowskich. W rzeczy samej Berlin podobnie jak w przeszłości działa elastycznie i akceptuje rozwiązania niemające wiele wspólnego z przypisywanym Niemcom ordoliberalizmem.
Czego Niemcy oczekują w zamian za nową odsłonę solidarności finansowej? Być może przyśpieszenia tempa integracji Unii Europejskiej, np. wspólnego budżetu czy koordynacji polityk podatkowych?