Ursula von der Leyen obiecała nową strukturę polityczną dla krajów kandydujących do Unii Europejskiej, ale niewiele wiadomo na temat jej przyszłego kształtu. Rozszerzenie Unii to wielka szansa dla przyszłości projektu europejskiego. Jednocześnie, Unia boryka się z coraz większą ilością wyzwań. Tylko szybka akcesja sprawi, że będziemy lepiej przygotowani na nowy porządek świata, ale aby tak się stało, musimy przezwyciężyć wiele problemów. Plan integracji nowych państw jest Unii potrzebny już teraz, aby ułatwiać rosnącą współpracę między krajami członkowskimi a kandydującymi.
Dzisiejsza Europa ma ograniczone zasoby energetyczne, jest zależna od zewnętrznych gwarancji bezpieczeństwa i boryka się z rosnącą implozją demograficzną. Jej poszerzenie to szansa zwiększenia naszego potencjału – np. przyłączenie do sieci europejskich odbyło się dosłownie w przeddzień rosyjskiej inwazji i Ukraina mimo bombardowań dostarcza 400 megawatów energii do UE, a mogłaby więcej. Co więcej, jest to energia czysta, pochodząca z elektrowni atomowych. Z punktu widzenia Polski, wyrastającej na globalnego potentata produkcji baterii, nie bez znaczenia jest, czy wydobycie litu w Serbii będzie odbywało się w ramach wspólnego rynku UE, czy te strategiczne zasoby będą zagospodarowane przez konkurujące państwa trzecie.
Czytaj więcej
Ukraina jest coraz bliżej rozpoczęcia negocjacji członkowskich z Unią Europejską. Ale potrzebuje też finansowego wsparcia.
Dlatego rozszerzenie ma fundamentalne znaczenie dla projektu europejskiego, znacznie wykraczające poza kwestie norm i wartości. To sprawa kluczowych interesów Unii. Niestety, od ponad dekady ten potencjał jest naznaczony straconymi szansami.
Gorzkie lekcje
Przez dziesięciolecia członkostwo w UE było uważane za proces, który przyczyni się do „końca historii” – dla Europy Zachodniej był to ostateczny projekt pokojowy dla kontynentu. Natomiast dla państw Europy Środkowej było to ostateczne potwierdzenie skoku cywilizacyjnego, dlatego były one gotowe wiele zrobić, by należeć do Unii. Tak było również w przypadku krajów Bałkanów Zachodnich, z których większość pozostaje w zawieszeniu akcesyjnym od ostatnich 20 lat.