Wariant omikron, który w Polsce odpowiada już za 42 proc. zakażeń, został odkryty jesienią 2021 r. W listopadzie WHO uznała go za „wariant budzący obawę". Alert powstał z uwagi na łatwość rozprzestrzeniania się wirusa i szybkość zakażenia. Kolejne tygodnie pokazały, że jest on w stanie ominąć barierę odporności uzyskaną poprzez szczepienia. I choć zaszczepieni chorują lżej i przenoszą chorobę w mniejszym stopniu niż niezaszczepieni, to przyczyniają się do rozprzestrzeniania wirusa.
Rząd miał więc około dwóch miesięcy na to, by wdrożyć działania, które mogłyby ograniczyć i spowolnić falę zakażeń. Tyle że mogłyby one spowodować niezadowolenie u antyszczepionkowego elektoratu. A tego PiS chciał uniknąć, więc zwlekał.
Ostatnie tygodnie to działania pozorne, które z jednej strony pokazywały, że rząd promuje np. szczepienia, ale też równocześnie „puszcza oko" do osób, które są wobec nich sceptyczne. Politycy przyjmowali trzecie dawki w blasku fleszy, a równocześnie nie zdecydowali się na wprowadzenie paszportów covidowych. Nie odwołano małopolskiej kurator Barbary Nowak nazywającej szczepionki „eksperymentem". Odrzucono pomysł ministra Niedzielskiego o obowiązkowych szczepieniach niektórych grup zawodowych, co mogłoby ograniczyć zakażenia, np. w szkołach.
Czytaj więcej
Marszałek Sejmu Elżbieta Witek poinformowała, że do Sejmu wpłynął projekt ustawy, który ma zastąp...
Postawiono na testy. Do Sejmu wpłynął więc projekt ustawy zakładającej możliwość weryfikacji przez pracodawców testów na obecność wirusa SARS-Cov-2. Założono, że od konieczności regularnego testowania można było uciec, okazując certyfikat covidowy.