Europejczycy nie chcą policji w Internecie

W krajach demokratycznych coraz częściej pojawiają się dyskusje o tym, czy i w jakim zakresie policja powinna mieć kontrolę nad Internetem

Publikacja: 21.08.2009 01:49

W ubiegłym roku brytyjski rząd ogłosił ambitny plan przewidujący zezwolenie policji na monitorowanie e-maili i forów internetowych. Planowano stworzyć centralną bazę danych z zapisami komunikacji elektronicznej. Spotkało się z oporem opinii publicznej i nic z niego nie wyszło.

Niedawno opracowano więc nowy projekt, w którym zrezygnowano z centralnej bazy. Gromadzenie danych i ich przechowywanie przez 12 miesięcy ma być obowiązkiem spółek oferujących dostęp do Internetu. Treść komunikatów ma pozostać prywatna, rejestrowane będą natomiast dane wskazujące, kto z kim i kiedy się komunikował.

W ubiegłym roku szef niemieckiego MSW Wolfgang Schäuble (CDU) przeforsował ustawę ułatwiającą funkcjonariuszom Federalnego Urzędu Kryminalnego (BKA – odpowiednik CBŚ i ABW) kontrolę poczynań przestępców przez Internet. Ustawa daje im prawo wprowadzania do komputerów podejrzanych wirusów.

BKA może zdobywać informacje o niejasnych transakcjach finansowych czy zamachach. Wielu Niemców, przy wsparciu opozycji, protestowało przeciw ustawie, twierdząc, że narusza ona swobody obywatelskie. Trybunał Konstytucyjny uznał ją jednak za zgodną z konstytucją. Ale zastrzegł, że policja może korzystać z tych uprawnień tylko wtedy, gdy zagrożone jest bezpieczeństwo państwa lub życie obywateli.

Amerykańska ustawa Patriot Act, przyjęta w 2001 r., dała służbom specjalnym uprawnienia do wglądu w dane obywateli korzystających z usług dostawców Internetu. Po zaskarżeniu ustawy do sądu usunięto przepisy umożliwiające wgląd bez kontroli sądowej i bez poinformowania zainteresowanych. W ubiegłym roku Kongres przyjął nowelizację ustawy Foreign Intelligence Surveillance Act, zezwalając służbom specjalnym na kontrolę międzynarodowej komunikacji e-mailowej

[ramka][srodtytul]Czy służby powinny mieć prawo kontrolowania internautów[/srodtytul]

[b]Wczorajsza informacja „Rz” o tym, że policja i służby specjalne chcą zapewnić sobie prawo do gromadzenia danych o internautach i ich działaniach, spotkała się z żywą reakcją samych zainteresowanych.[/b]

[srodtytul]rp. pl[/srodtytul]

[b]Ewakropkapl:[/b]

Obawiam się, że wielu straci chęć do wypowiedzi czy ogólnie do korzystania z Internetu (jak własne blogi itp.), Takie próby „jawności kontrolowanej” mogą wreszcie zaowocować i wielu zmieni poglądy na stan obecnej demokracji, czemu da wyraz w najbliższych wyborach…

[b]hmm:[/b]

Co to ma wspólnego z ograniczeniem wolności… jeśli ktoś udostępni informację o swoim nicku czy inne dane, to tak, jakby został wylegitymowany, tylko że elektronicznie… to internauci mają teraz zamieszanie i matrix w głowach, bo nie będą mogli nikogo obrażać… publikować zakazanych treści czy dokonywać przestępstw w Internecie, z linczem internetowym włącznie… bo do tej pory mogli to robić bezkarnie, anonimowo i skutecznie… równie dobrze można by powiedzieć, że posiadanie dowodów osobistych jest też ograniczeniem wolności i należy ich zakazać, tylko zamiast obciążyć kosztami portale, to koszty przenieść na internautów, którzy musieliby opłacić sobie nick.

[b]misio[/b]

Władza, która posmakuje inwigilacji obywateli, z tych swoich „praw nabytych” sama z własnej woli nie zrezygnuje. Nie ma się zresztą co oszukiwać – zagrożenie terrorystyczne i bezpieczeństwo służy głównie tylko za bardzo wygodny pretekst do wprowadzania kolejnych „wynalazków”.

[b]henryk d.[/b]

Czasem warto zrezygnować z części swobód, żeby później nie przeżywać tragicznych chwil na większym lub mniejszym obszarze. Problem w tym, żeby te uprawnienia nie były nadużywane.

[b]luka:[/b]

A czy to zgodne z konstytucją i z prawem unijnym? Teraz żałuję, że zagłosowałem na PO, będą tylko wszystkich śledzić, niedługo jeszcze wszystkim założą bransoletki z GPS, żeby wiedzieć, co robimy. Precz z tą inicjatywą, niech wezmą się do prawdziwej roboty.

[b]student MIM[/b]

To jest tylko zbieranie informacji, które publikujemy w sieci, publicznych wypowiedzi (nie słyszałem o czytaniu poczty).

To może mieć nawet pozytywny efekt – ludzie na poważnych forach (bo inne i tak da się zakamuflować, przenieść za granicę itp.) bardziej ważyliby swoje słowa.

[srodtytul]salon24. pl[/srodtytul]

[b]citisus:[/b]

Chyba trzeba będzie wrócić do pisania listów przez pocztę, przynajmniej nikt nie będzie gromadził informacji przez najbliższe 100 lat.

[b]Józef Wieczorek[/b]

Aktywność obywateli zawsze budziła zaniepokojenie rządzących. Trzeba ich śledzić i patrzeć co też oni majstrują. Władza totalitarna zawsze chce mieć pełną kontrolę nad obywatelami. Nic nie może ujść jej uwagi.[/ramka]

W ubiegłym roku brytyjski rząd ogłosił ambitny plan przewidujący zezwolenie policji na monitorowanie e-maili i forów internetowych. Planowano stworzyć centralną bazę danych z zapisami komunikacji elektronicznej. Spotkało się z oporem opinii publicznej i nic z niego nie wyszło.

Niedawno opracowano więc nowy projekt, w którym zrezygnowano z centralnej bazy. Gromadzenie danych i ich przechowywanie przez 12 miesięcy ma być obowiązkiem spółek oferujących dostęp do Internetu. Treść komunikatów ma pozostać prywatna, rejestrowane będą natomiast dane wskazujące, kto z kim i kiedy się komunikował.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Publicystyka
Aktywistki Inicjatywy Wschód apelują do premiera Donalda Tuska: Europo, do boju!
Publicystyka
Paweł Marczewski: Bezpieczna Ukraina w bezpiecznej Unii Europejskiej
Publicystyka
Zuzanna Dąbrowska: Konfederacja mężczyzn i Sławomira Mentzena
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Izrael bombarduje Gazę. Powrót wojny czy tylko taktyczne uderzenie?
Publicystyka
Marek Migalski: Wybory uzupełniające do Senatu – kosztowna krakowska lekcja i moralność Kalego
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Publicystyka
Estera Flieger: Co łączy Krzysztofa Stanowskiego z Elonem Muskiem? A mógł namieszać w wyborach
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń