McDonald's rozstał się ze swoim byłym prezesem jesienią 2019 roku. Steve Easterbrook został zwolniony „bez podania przyczyny" po tym, jak ustalono, że miał niestosowny romans w miejscu pracy. Ten sposób rozstania się oznaczał, że Easterbrook zachowywał prawo do opcji na akcje i opieki zdrowotnej finansowanej przez McDonald's. Jednak teraz okazuje się, że to nie był jedyny romans byłego prezesa i koncern stracił cierpliwość, oraz chęć wypłacania pieniędzy byłemu szefowi.
Czytaj także: Szef McDonald's wyrzucony za romans. Ale zatrzyma miliony w akcjach i premię
W zeszłym miesiącu anonimowy sygnalista przekazał koncernowi informację, że Easterbrook miał również stosunki seksualne z innymi pracownikami w czasie, gdy był prezesem. Dało to McDonald'sowi powód do złożenia pozwu przeciwko byłemu prezesowi, w którym zawarto zarzut utrzymywania stosunków seksualnych z trzema pracownikami w roku poprzedzającym odejście Easterbrooka ze stanowiska. Co więcej, były prezes miał przyznać jednej z tych osób partię udziałów firmy. W pozwie McDonald's domaga się oddania przez Easterbrooka opcji na akcji i odprawy, wartych razem ponad 40 mln dolarów.
- McDonald's nie toleruje u żadnego z pracowników zachowania, które nie odzwierciedla naszych wartości – napisał w wewnętrznym komunikacie, do którego dotarł „The New York Times", obecny prezes Chris Kempczinski.
Steve Easterbrok był przez długi czas uważany za wybawiciela McDonald's. Gdy, po niemal dwudziestu latach kariery w firmie, objął jej stery w 2015 roku, przeżywała ona poważny kryzys. Easterbrook dał radę usprawnić działalność firmy i postawić na innowacje technologiczne. Dzięki temu akcje firmy podwoiły wartość w czasie jego kadencji. Jednak jesienią 2019 wyszło na jaw, że wdał się on w niestosowne relacje. Easterbrook i osoba, z którą był zaangażowany (a która pozostaje anonimowa) twierdzili, że relacja była dobrowolna i nie była fizyczna, polegając na sekstingu. Easterbrook zapewniał przy tym, że nigdy nie zaangażował się w relacje seksualne z pracownikami.