– Trudno oszacować skalę dotychczasowego wpływu ukraińskich surowców na ceny żywności w kraju. Import mógł częściowo ograniczać wzrost. Artykuły spożywcze są w ostatnich miesiącach liderem podwyżek w koszyku inflacyjnym, a nagłe ograniczenie podaży może w pewnym stopniu przełożyć się na zwiększenie kosztów przetwórców – ocenia Artur Waraksa, specjalista sektora agro w ING Banku Śląskim.
Zdaniem Jakuba Olipry, starszego ekonomisty Credit Agricole Bank Polska, eksperta ds. żywności, efekt embarga będzie zróżnicowany. – To dlatego, że inaczej zachowują się ceny jaj i drobiu, a inaczej zbóż – tłumaczy Olipra.
I wyjaśnia, że Europa Zachodnia notuje duże straty w związku z ptasią grypą. – Przez to mamy silny popyt na polski drób i jaja, których ceny silnie wzrosły. Także za sprawą drogich pasz. Jeśli do tego nagle zniknie podaż ze strony Ukrainy, to pojawi się przestrzeń do dalszego wzrostu cen jaj i mięsa drobiowego – podkreśla ekspert Credit Agricole.
Rynek zbóż jest z kolei rynkiem globalnym i o ich cenach w zasadniczym stopniu decyduje to, co dzieje się na świecie, a nie u nas lokalnie. A zboża na giełdach światowych tanieją. – Nie spodziewam się, by u nas cena zboża na skutek embarga wystrzeliła w górę. Gdyby w Polsce w istotny sposób odbiegała w dół od cen na świecie, to popyt zagraniczny na nasze zboża szybko by wzrósł i znalazłby się sposób, by je szybko wywieźć, a tak się nie dzieje – mówi Olipra.