„Bitcoin: bać się czy nie bać – oto jest pytanie" („Rzeczpospolita" z 8 grudnia 2017 r.) – tak pan profesor Konrad Zacharzewski zatytułował swoją replikę na mój artykuł „Bitcoin: czy rzeczywiście nie ma się czego bać?" („Rzeczpospolita" z 4 października 2017 r.). Chciałoby się kolejny raz podjąć rękawicę i wbić polemiczną szpadę w tezy przedstawione przez Szanownego Kolegę, ale w istocie brak ku temu podstaw.
Wypada zgodzić się z wnioskami zawartymi w artykule prof. Zacharzewskiego: liczba użytkowników kryptowalut rośnie, ponieważ coraz popularniejsze staje się gromadzenie majątku w formie zdigitalizowanej. Jest jednak problem z aktualną oceną bitcoinowych stosunków prawnych, co wynika przede wszystkim z niewystarczającego zasobu wiedzy. Nie poprawia sytuacji rządowy projekt nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu praniu pieniędzy i finansowaniu terroryzmu, gdyż posługuje się niejasnym pojęciem „waluta wirtualna". W konkluzji autor stwierdza, że nie należy bać się kryptowalut, ale dążyć do ich zrozumienia i właściwego uregulowania.