Potwierdziło to sądowe rozstrzygnięcie sprawy dr hab. Natalii Letki z Uniwersytetu Warszawskiego, zasiadającej w komisji, która odmówiła poparcia wniosku o nadanie habilitacji. Komisja uznała, że dorobek przedstawiony przez ubiegającego się o taki stopień jest niewystarczający, zaś sama naukowczyni krytycznie oceniła go w swojej pisemnej recenzji. Sprawa trafiła na wokandę, a Sąd Apelacyjny w Warszawie prawomocnym wyrokiem uznał, że nie naruszyła ona bezprawnie niczyich dóbr osobistych ani nie wykroczyła poza ramy dopuszczalnej krytyki naukowej. Wykonywała jedynie swoje ustawowe obowiązki i działała w ramach przyznanych jej uprawnień.
Ważny wyrok o dopuszczalnej krytyce
Rozstrzygnięcie za słuszne uznaje dr Łukasz Kierznowski z Wydziału Prawa Uniwersytetu w Białymstoku. - Ten wyrok prawdopodobnie stanie się punktem odniesienia dla wszystkich przyszłych tego rodzaju spraw i pozwoli ugruntować pogląd, że sama krytyka jakości osiągnięć naukowych nie stanowi naruszenia dóbr osobistych, a recenzenci nie powinni się tego obawiać – przewiduje ekspert.
Zastrzega jednak, że poruszają się oni w określonych ramach prawnych, pełniąc funkcję quasi-biegłych. - Niestety, czasem recenzenci błędnie oceniają dorobek w oparciu o inne kryteria, albo mylą fakty. Zdarza się też, że odmawiają oceny konkretnego osiągnięcia, mimo że prawo pozwala, by było ono przedstawione we wniosku habilitacyjnym. W takiej sytuacji może dojść do naruszenia przepisów, a wydana na podstawie takich recenzji decyzja może być uchylona – tłumaczy dr Kierznowski. - Dlatego trzeba uważać, by recenzenci nie wyciągnęli z tego wyroku wniosku, że w recenzjach wolno wszystko i każda ocena będzie zgodna z prawem. Tak nie jest – konkluduje.
Zdaniem Stanisława Radowickiego, prawnika z kancelarii Prof. Marek Wierzbowski i Partnerzy, wyrok może stać się przyczynkiem do szerszej dyskusji. Dotyczy on sfery ochrony dóbr osobistych w działalności naukowej, w której rzadko dochodzi do konfrontacji sądowych. Ekspert podkreśla jednak, że ocena prawna sformułowań zawartych w recenzjach – często dotkliwych dla samych ocenianych – podlega dokładnie takim zasadom, jakie obowiązują przy publikacjach innego rodzaju.
- W przypadku wątpliwości z tym związanych trzeba przede wszystkim zbadać obiektywnie kontekst wypowiedzi, ich prawdziwość i odbiór społeczny, a nie indywidualny – tłumaczy prawnik. Wyjaśnia, że należy też ocenić, czy krytyka była bezprawna i tym samym naruszająca dobra osobiste, czy też zaszły okoliczności ewentualną bezprawność wyłączające (np. działanie podjęte zostało w ramach porządku prawnego lub w celu ochrony uzasadnionego interesu). Precyzuje jednak, że ostre sformułowania muszą pozostawać adekwatne do sytuacji i ich kontekstu, a także przystawać do funkcji, jaką pełni recenzent.