Ma być pięknie: polityk opuszcza wygodny gabinet w ministerstwie i rusza w teren z gospodarską wizytą. Patrzy, jak obywatele sobie radzą, podpowiada, obiecuje, kiwa głową ze zrozumieniem. Oczywiście gdy na wyprawę ruszy polityk opozycji, to łączy się z mieszkańcami w gniewie i oburza na zaniedbania władzy. Wszystko skwapliwie odnotowują lokalne, a czasem nawet ogólnopolskie media. Do tego planu czasem wkrada się jednak element, który z hukiem rujnuje sielankowy obrazek. To obywatel.
"Gdzie jest droga?"
Jan Dziedziczak, poseł PiS i rzecznik rządu Jarosława Kaczyńskiego, twierdzi, że "jego premier" w przeciwieństwie do Donalda Tuska, który w ostatniej konfrontacji z rolnikiem jego zdaniem wypadł "zadziwiająco nieporadnie", potrafił z ludźmi rozmawiać.
– Zawsze słuchał tego, co mieli do powiedzenia, notował. Jak podczas wizyty pod Częstochową po trąbie powietrznej, którą potem nazywano złotą trąbą, bo mieszkańcy otrzymali tak korzystne odszkodowania – podkreśla.
Ale nie wszystkie spotkania Jarosława Kaczyńskiego z wyborcami przebiegały tak różowo. Jesienią 2007 r. ówczesny premier wizytował w Łodzi budowę linii tramwaju regionalnego łączącego Łódź z Pabianicami i Zgierzem. Na środku drogi zorganizowano konferencję prasową.