Upadek rządu Michela Barniera. Emmanuel Macron traci grunt pod nogami

Upadek rządu Michela Barniera we Francji wydawał się późnym popołudniem przesądzony. Prawdziwym celem Marine Le Pen wydaje się być jednak prezydent Macron.

Publikacja: 04.12.2024 16:21

Michel Barnier

Michel Barnier

Foto: STEPHANE DE SAKUTIN / AFP

288 deputowanych – tylu było potrzeba, aby przeforsować wotum nieufności przeciw premierowi i jego ekipie. Skrajna lewica (Nowy Front Ludowy NFP) i skrajna prawica (Zjednoczenie Narodowe) miały razem o wiele więcej: 332. W Paryżu dwa ugrupowania, które od lat na co dzień się nienawidzą, nagle przystąpiły do wspólnego dzieła. 

Francja tonie w długach, a jej deficyt budżetowy wyniesie w tym roku 6,1 proc. PKB

Lider NFP Jean-Luc Melenchon od chwili przedstawienia projektu budżetu na 2025 roku przez Barniera zapowiedział, że będzie głosował przeciw ustawie finansowej. Le Pen taką decyzję podjęła dopiero w poniedziałek. Kroplą, która jej zdaniem przelała czarę goryczy, była odmowa premiera utrzymania indeksacji emerytur w przyszłym roku. Miałoby to kosztować budżet państwa 3 mld euro. Francja tonie zaś w długach, a jej deficyt budżetowy wyniesie w tym roku 6,1 proc. PKB. 

Emmanuel Macron zamierza przedstawić nowego premiera do końca tygodnia

– Nie mogliśmy zaakceptować budżetu, który zakłada wzrost podatków i obciążeń o kolejne 40 mld euro. I to w kraju, który i tak ma największe podatki i opłaty socjalne w Europie – tłumaczył formalny lider Zjednoczenia Narodowego Jordan Bardella. Odrzucił argument premiera, że wotum nieufności doprowadzi do kryzysu finansowego nie tylko we Francji, ale i w całej strefie euro. W środę po południu euro było wymieniane za nieco poniżej 1,05 dol., tylko nieco mniej niż poprzedniego dnia.

Czytaj więcej

Kryzys polityczny w Francji. Le Pen dobija premiera Barniera

Barnier stoi na czele gabinetu od niespełna trzech miesięcy. Przyjęcie wotum nieufności oznaczałoby, że jego rząd przetrwał najkrócej w ustanowionej przez generała de Gaulle’a w 1958 roku V Republice. Od tego czasu tylko raz, w 1962 r., doszło do obalenia rządu. Ówczesny prezydent Charles de Gaulle miał jednak bardzo mocną pozycję i natychmiast przywrócił tego samego premiera.

Tym razem to wykluczone. Ugrupowania, które wspierają Emmanuela Macrona, mają dziś tylko 36 proc. deputowanych w Zgromadzeniu Narodowym. Prezydent zdaje się być całkowicie zaskoczony ruchem Le Pen. W środę wieczorem wróci z wizyty w krajach Zatoki Perskiej. Gdy przychodziło do mianowania Barniera, długo zwlekał z decyzją, kogo postawić na czele rządu, w szczególności pod pretekstem rozgrywających się wówczas w Paryżu igrzysk olimpijskich. 

Już blisko dwie trzecie Francuzów uważa, że Macron powinien wcześniej podać się do dymisji, skoro nie jest w stanie skutecznie rządzić państwem

Tym razem prezydent będzie musiał działać szybko. Inaczej wzrośnie na niego nacisk, aby przedwcześnie ustąpił ze stanowiska. Na razie wybory prezydenckie są zaplanowane dopiero na maj 2027 roku. Jednak już blisko dwie trzecie Francuzów uważa, że Macron powinien wcześniej podać się do dymisji, skoro nie jest w stanie skutecznie rządzić państwem. 

Czytaj więcej

Francja może pogrążyć euro. Drży rząd Michela Barniera

Francuskie media uważają, że nazwisko nowego premiera będzie więc znane do końca tego tygodnia. Mowa m.in. o obecnym ministrze obrony Sebastienie Lecornu lub liderze liberalnego ugrupowania Modem, Francois Bayrou, który wspiera Macrona. Pierwszy nawet spotkał się na tajnej kolacji u wspólnego znajomego z Le Pen (spotkanie ujawnił dziennik „Liberation”). Drugi uważa, że Le Pen nie powinna zostać skazana za nadużycia finansowe. Obu liderka skrajnej prawicy być może mogłaby więc zaakceptować. O ile jej plan nie polega na obaleniu kolejnego rządu w ciągu paru tygodni. 

Jeśli w 2025 roku zostanie utrzymane prowizorium budżetowe, emerytury będą nadal indeksowane

Barnier już poszedł na daleko idące ustępstwa wobec Le Pen, de facto legitymizując jej władzę. Wydaje się raczej wykluczone, aby Macron zaproponował premiera z obozu lewicy.

Nowy rząd poddałby pod głosowanie przygotowany przez ekipę Barniera projekt budżetu na 2025 rok. Jeśli nie zostanie on zatwierdzony przez Zgromadzenie Narodowe, w przyszłym roku zostanie utrzymany identyczny budżet jak w 2024 roku. Różnicą będzie indeksacja emerytur.


288 deputowanych – tylu było potrzeba, aby przeforsować wotum nieufności przeciw premierowi i jego ekipie. Skrajna lewica (Nowy Front Ludowy NFP) i skrajna prawica (Zjednoczenie Narodowe) miały razem o wiele więcej: 332. W Paryżu dwa ugrupowania, które od lat na co dzień się nienawidzą, nagle przystąpiły do wspólnego dzieła. 

Lider NFP Jean-Luc Melenchon od chwili przedstawienia projektu budżetu na 2025 roku przez Barniera zapowiedział, że będzie głosował przeciw ustawie finansowej. Le Pen taką decyzję podjęła dopiero w poniedziałek. Kroplą, która jej zdaniem przelała czarę goryczy, była odmowa premiera utrzymania indeksacji emerytur w przyszłym roku. Miałoby to kosztować budżet państwa 3 mld euro. Francja tonie zaś w długach, a jej deficyt budżetowy wyniesie w tym roku 6,1 proc. PKB. 

Pozostało 81% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Korea Południowa i krótki stan wojenny. Opłakane skutki dyktatorskich zapędów prezydenta
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Polityka
Didier Reynders, obrońca praworządności, z zarzutem prania brudnych pieniędzy
Polityka
Były francuski minister Alain Richard: Le Pen chce ustrzelić Macrona
Polityka
Francja. Ważą się losy rządu premiera Michela Barniera
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Polityka
Gruzja: Jeden z liderów opozycji ciężko pobity i aresztowany w Tbilisi
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska