Sytuację polityczną w Rumunii komplikuje czwartkowe orzeczenie Trybunału Konstytucyjnego, który nakazał powtórne przeliczenie głosów z pierwszej tury wyborów prezydenckich. Wynik ma zostać podany do wiadomości w piątek po południu, czyli kilkadziesiąt godzin przed startem wyborów parlamentarnych.
Nie zagraża to w żaden sposób pozycji zwycięzcy w tej rundzie prorosyjskiego kandydata Calina Georgescu, który zapewnił sobie ogromną przewagę nad konkurencją. Krytykuje UE, a antyrakietową bazę NATO w Rumunii nazywa „blamażem dla dyplomacji”.
W wyniku przeliczenia głosów nastąpić może jednak zmiana na drugiej pozycji, którą zajęła Elena Lasconi z centrowego, liberalnego ugrupowania Związek Ocalenia Rumunii (USR). Miała bardzo niewielką przewagę nad Marcelem Ciolacu, szefem rządu z ramienia socjaldemokratów (PSD). To może mieć wpływ na nastroje w niedzielnych wyborach.
Czytaj więcej
W pierwszej turze wyborów prezydenckich zwycięstwo nieoczekiwanie odniósł prorosyjski i antynatowski polityk Calin Georgescu. Czy to zwiastun objęcia władzy przez skrajną prawicę w Rumunii, kluczowym kraju wschodniej flanki NATO?
Czy skrajna prawica może mieć w Rumunii prezydenta i większość w parlamencie?
– Nie da się wykluczyć, że w partie prawicowe zdobędą większość w parlamencie. Tak jak i tego, że Calin Georgescu zostanie wybrany na prezydenta w drugiej turze wyborów 8 grudnia – mówi „Rzeczpospolitej” Ion Ionita, publicysta dziennika „Adevarul”.