- Chciałbym się podzielić jednym smutnym elementem, w którym stwierdziłbym nawet, że pewne dokumenty są ukrywane. W lipcu, w czasie służbowego spotkania, zostałem zachęcony przez urzędnika wysokiego szczebla z otoczenia prezydenta, o skierowanie pisma z komisji do prezydenta ponieważ - cytuję - „pan prezydent chętnie podzieli się informacją o zaniechaniach modernizacyjnych w MON przez pana ministra Macierewicza". Pomimo pisma z komisji otrzymaliśmy negatywną odpowiedź, że takich informacji nie ma. Zatem uprawniona może być teza, że otoczenie prezydenta ukrywa przed komisją informacje dotyczące działań ministra obrony narodowej w latach 2015-2018 – mówił w czasie prezentowania raportu Stróżyk.
Jacek Siewiera o zarzutach gen. Jarosława Stróżyka: Zdziwienie i brak aprobaty
Szef BBN pytany o to, czy Pałac Prezydencki dysponuje dokumentami obciążającymi Macierewicza odparł jednak, że „nic mu nie wiadomo na ten temat”. - Z dużym zdziwieniem i całkowitym brakiem aprobaty odebrałem słowa, które padły na tej konferencji, tę tezę dotyczącą ukrywania dokumentacji – mówił Siewiera. - Ale też drugą (tezę) dotyczącą jakiejś formy współpracy - dodał.
Siewiera zwrócił uwagę, że „zarządzenie, na podstawie którego funkcjonuje komisja wskazuje, że jednostki podległe premierowi są zobowiązane do udzielenia informacji”. - Zarówno Kancelaria Prezydenta jak i BBN są instytucjami podległymi pod prezydenta - zauważył jednocześnie.
Po analizie z prawnikami jednoznacznie udzieliłem odpowiedzi panu generałowi z odmową podania informacji ze względu na brak podstawy prawnej
Szef BBN o prośbie komisji ds. badania wpływów rosyjskich i białoruskich o dokumenty. Wskazuje na brak podstawy prawnej
- Do BBN wpłynęły dwa razy – w lipcu i w sierpniu – zapytania od komisji z prośbą - bardzo generalnie sformułowaną - dotyczącą posiadanej wiedzy w kilku różnych obszarach – relacjonował Siewiera. - Po analizie z prawnikami jednoznacznie udzieliłem odpowiedzi panu generałowi z odmową podania informacji ze względu na brak podstawy prawnej – dodał.