Kolanko: PiS myśli o kandydacie na prezydenta. Scenariusz sprzed dekady nie do powtórzenia

Nawet jeśli nie dojdzie do partyjnych prawyborów, to i tak już coraz wyraźniej widać, że PiS nie dąży wcale do powtórzenia sytuacji z 2014 roku, gdy postawiono na Andrzeja Dudę. Nie jest to zresztą możliwe obiektywnie i niezależnie od tego, kto dostanie prezydencką nominację partii.

Publikacja: 22.10.2024 04:50

W 2014 roku PiS wiedziało, przeciwko komu wystawia Andrzeja Dudę – i poszukiwało kogoś, kto będzie j

Andrzej Duda

W 2014 roku PiS wiedziało, przeciwko komu wystawia Andrzeja Dudę – i poszukiwało kogoś, kto będzie jego zaprzeczeniem

Foto: PAP/Radek Pietruszka

„Generałowie zawsze szykują się do poprzednich wojen” – takie komentarze pojawiały się od wielu miesięcy w reakcji na dylematy PiS dotyczące wyboru kandydata na prezydenta. Dlaczego? Bo pierwsza runda przecieków i informacji wskazywała, że PiS – tak jak w 2014 roku – szuka kogoś podobnego do ówczesnego europosła Andrzeja Dudy. Tamta kampania – wiosną 2015 roku – utorowała partii Kaczyńskiego drogę do przejęcia władzy jesienią. Ale już teraz zaczyna być jasne, że „projekt Andrzej Duda” nie będzie miał powtórki. I to bardziej chodzi o to, co kandydat będzie mówić i prezentować. Bo świat polityki z 2014 roku niewiele przypomina ten z 2024. PiS również bardzo się zmieniło. 

Czytaj więcej

Marcin Mastalerek: Jeden kandydat KO byłby szczególnym upokorzeniem dla Jarosława Kaczyńskiego

Nie chodzi tylko o prawybory 

Najnowszy pomysł w PiS dotyczy rozpisania partyjnych prawyborów w trakcie zjazdów lokalnych, które mają wyłonić nowe władze. Pomysł był dyskutowany na poziomie najwyższych władz i decyzja w tej sprawie to być może kwestia najbliższych kilkunastu godzin. Nasi rozmówcy są podzieleni co do tego, czy rzeczywiście do prawyborów dojdzie. Dla PiS byłby to precedens. W 2014 roku decyzja zapadła w zaciszu gabinetu prezesa Kaczyńskiego po wszechstronnych badaniach i wyborze kandydata. To niejedyna oczywiście różnica. 

W 2014 roku PiS wiedziało, przeciwko komu wystawia Andrzeja Dudę – i poszukiwało kogoś, kto będzie jego zaprzeczeniem. W 2024 roku (co przyznają oficjalnie politycy partii Kaczyńskiego) to PiS może wystawić kandydata jako pierwszego z dwóch największych sił. To dlatego są politycy i ludzie wpływowi po prawej stronie, którzy są zwolennikami czekania na kandydata KO, który ma być ogłoszony 7 grudnia.

PiS podobnie jak w 2014 jest w opozycji w chwili kampanii prezydenckiej – ale wtedy PO słabła po ośmiu latach rządzenia, a Donald Tusk przeniósł się do Brukseli. Teraz mimo złożonego koalicyjnego układu Donald Tusk jest silny jak nigdy wcześniej – zarówno jako premier, jak i lider PO. A układ koalicyjny i rząd mimo szybkiego zużywania się (o czym mówią badacze) nadal ma rok od wyborów za sobą. Zmienił się wreszcie ekosystem medialny, a cała polityka napędzana mediami społecznościowymi i projektami wideo, jak Kanał Zero, mocno przyspieszyła. 

Czytaj więcej

Pałac Prezydencki - Marcin Duma, Szef IBRIS

Najważniejsza różnica. Twardy kontra miękki kurs 

W PiS wybór między kandydatami na prezydenta dziś sprowadza się do tego, czy kandydatem ma być Karol Nawrocki, czy Przemysław Czarnek. Obydwaj gwarantują  twardy kurs (z różnicami wynikającymi z charakteru i biografii), obliczony przede wszystkim na próbę sięgnięcia w II turze po elektorat Konfederacji i część wyborców PSL.

To zasadnicza różnica, jeśli chodzi o podejście do kampanii prezydenckiej w porównaniu z tą z 2014/2015, gdy kandydatem został Andrzej Duda (który ma sobą krótki czas w dawnej Unii Wolności) i prezentował otwierający na nowych wyborców program. Nawet jeśli kandydatem zostanie ktoś inny spoza tej dwójki, to i tak mało prawdopodobne, że partia Kaczyńskiego w kampanii odstąpi od kierunku wyznaczonego m.in. przez ostatni kongres w Przysusze. Nawet jeśli będzie to ktoś „młody, okazały i wysoki” (jak to zapowiadał Kaczyński), to i tak będzie zapewne mówił językiem Kaczyńskiego.

To nie przesądza jeszcze o wyniku wyborów, które obecna koalicja rządząca może przegrać, jak PO w 2015 roku (wtedy też był jeden zasadniczy faworyt – Bronisław Komorowski, który tylko tracił w kampanii). Ale pokazuje najlepiej różnice podejścia lidera PiS w porównaniu z tym, co wydarzyło się dekadę temu. Chyba że prezes PiS szykuje prawdziwą niespodziankę. 

„Generałowie zawsze szykują się do poprzednich wojen” – takie komentarze pojawiały się od wielu miesięcy w reakcji na dylematy PiS dotyczące wyboru kandydata na prezydenta. Dlaczego? Bo pierwsza runda przecieków i informacji wskazywała, że PiS – tak jak w 2014 roku – szuka kogoś podobnego do ówczesnego europosła Andrzeja Dudy. Tamta kampania – wiosną 2015 roku – utorowała partii Kaczyńskiego drogę do przejęcia władzy jesienią. Ale już teraz zaczyna być jasne, że „projekt Andrzej Duda” nie będzie miał powtórki. I to bardziej chodzi o to, co kandydat będzie mówić i prezentować. Bo świat polityki z 2014 roku niewiele przypomina ten z 2024. PiS również bardzo się zmieniło. 

Pozostało 85% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Polityka
Nieoficjalnie: Karol Nawrocki kandydatem Prawa i Sprawiedliwości w wyborach prezydenckich
Polityka
List Mularczyka do Trumpa. Polityk PiS napisał m.in. o reparacjach od Niemiec
Polityka
Zatrzymanie byłego szefa ABW nie tak szybko. Sądowa batalia trwa
Polityka
Sikorski: Zapytałbym Błaszczaka, dlaczego nie znalazł rakiety, która spadła obok mojego domu
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Polityka
Sondaż: Przemysław Czarnek, Karol Nawrocki, Tobiasz Bocheński? Kto ma szansę na najlepszy wynik w wyborach?