Pod koniec sierpnia przyszłego roku Marianowi Banasiowi, prezesowi NIK kończy się sześcioletnia kadencja. Według naszych informacji, mimo wieku (będzie miał 70 lat) jest gotowy na reelekcję, ale jak mówią „Rz” politycy rządzącej koalicji – nie ma na to szans. Istnieje za to ryzyko, że Banaś pozostawi Izbę następcy wybranemu przez Sejm całkowicie umeblowaną – swoimi ludźmi na kluczowych stanowiskach, których nie będzie można odwołać. Służyć ma temu rozpoczęcie konkursów na najważniejsze stanowiska kierownicze – od 16 delegatur w kraju, po departamenty – czego nie było przez całą kadencję Banasia. Prezes chce także zmian w statucie NIK.
Marian Banaś chciał rozliczać dyrektorów z efektów
Prezes Banaś, mimo wymogów ustawy o NIK, nigdy nie organizował konkursów na stanowiska kierownicze: wszyscy dyrektorzy w centrali Izby i w delegaturach w kraju mają status p.o. – pełniących obowiązki (z wyjątkiem szefów dwóch niemerytorycznych biur: Organizacyjnego i Rachunkowości). Takie osoby można w każdej chwili zwolnić (wybrani w konkursie są nieusuwalni przez pięć lat). Banaś nie ukrywał, że dzięki temu pracownicy są mu podlegli, a tych, którzy się nie sprawdzili – łatwo zwolnić.
Na ostatnim posiedzeniu sejmowej Komisji ds. kontroli państwowej odbywającym się 24 lipca prezes Banaś z szokującą szczerością mówił: „To daje efekty, bo jeżeli pracownicy wiedzą, że ich można rozliczyć z efektu, pracują jak należy. Jeżeli będą przypisani jak chłop do ziemi przez pięć lat, to po prostu nie będą się liczyć z przełożonymi”.
Czytaj więcej
Przełomowy świadek zdecyduje o śledztwie w sprawie Mariana Banasia? Wielu nabrało odwagi – mówi nasz informator.
Praktyka obsadzania kierowniczych stanowisk bez konkursów (przez co niektórzy nominanci nie posiadali wymaganego stażu pracy i doświadczenia kontrolerskiego), jest sprzeczna z ustawą o NIK. Prezes Banaś z wyjątku uczynił normę. Nie wycofał się, gdy w lutym 2022 r. (po doniesieniu Tadeusza Dziuby – wtedy wiceprezesa) prokuratura wszczęła śledztwo w tej sprawie.