Gdy w 31 grudniu 2018 roku ogłosił swój udział w wyborach prezydenckich, wielu komentatorów w Kijowie uznało to za żart. Wówczas znany artysta kabaretowy i aktor wielu filmów komediowych nie był poważnie brany pod uwagę na tamtejszej scenie politycznej. Sondaże też nie dawały mu na początku szans.
Wszystko się zmieniło, gdy rozpoczął kampanię wyborczą i podczas debaty rozłożył na łopatki na kijowskim Stadionie Olimpijskim urzędującego wówczas Petra Poroszenkę, dinozaura ukraińskiej polityki i biznesmena. Zmiażdżył go w drugiej turze, zdobywając ponad 73 proc. głosów. A już kilka miesięcy później po raz pierwszy w najnowszej historii kraju jego ugrupowanie zdobyło większość konstytucyjną w Radzie Najwyższej.