Prof. Zdzisław Krasnodębski, który w Parlamencie Europejskim zasiadał od 2014 roku, w tegorocznych wyborach nie będzie ubiegał się o reelekcję — nie otrzymał miejsca na listach Prawa i Sprawiedliwości. Dwa dni temu we wpisie na Twitterze podsumował swoją współpracę z tą partią. „Znowu będę mógł, teraz nie łamiąc zasad lojalności, swobodnie formułować swoje opinie o jego (PiS — red.) grze, o dobrych i złych decyzjach itd., o tym, czym moim zdaniem dobrze służy Polsce, a czym jej szkodzi” — napisał trzy dni temu na Twitterze.
— Jeżeli jest się politykiem, to jest to inna rola społeczna, niż komentatora. Ja byłem czynnym politykiem, więc mimo że oczywiście zachowałem swoje opinie i czasami wyrażałem odmienne zdanie, to jednak grałem w tym zespole, czyli delegacji PiS-u w parlamencie europejskim. Teraz natomiast wracam poprzedniej roli, którą pełniłem przed 2014 rokiem, gdy byłem analitykiem i obserwatorem życia politycznego, niezależnym intelektualistą, profesorem uniwersytetu — wyjaśnił w niedzielę eurodeputowany w rozmowie z serwisem Salon24.pl. Zaznaczył, że nie zmienia to jego sympatii politycznych. — Oznacza to tylko tyle, że dzisiaj będę mógł swoje sądy formułować już na własny rachunek i patrzeć na politykę z pewnego dystansu — tłumaczył.
Zdzisław Krasnodębski: W PiS podczas tworzenia list popełniono pewien błąd
Krasnodębski skrytykował też decyzje, podejmowane przez władze PiS w kontekście eurowyborów i działalności politycznej w PE. — Uważam, że Prawo i Sprawiedliwość doszło do władzy dzięki ciężkiej pracy w szerokich kręgach sympatyków, docierając do wielu wyborców, otwierając się na różne środowiska, w tym środowiska inteligenckie. PiS pracował też wówczas nad atrakcyjnym programem. Dziś pod wpływem szoku, jakim niewątpliwie była utrata władzy, mimo wygranych wyborów i bardzo dobrego rezultatu, działania PiS poszły w odwrotnym kierunku niż ten, który przyniósł sukces w 2015 roku — uproszczenia, a nawet trywializacji przekazu — krytykował.
Czytaj więcej
PiS na konwencji w Kielcach przedstawił liderów list wyborczych na wybory do Parlamentu Europejskiego. Zgodnie z wcześniejszymi doniesieniami pierwsze miejsca na listach uzyskali Mariusz Kamiński. Maciej Wąsik i Daniel Obajtek.
— Oczywiście, również w naszej delegacji w Parlamencie Europejskim, powinny nastąpić pewne zmiany. Specyfika pracy w nim wymaga też jednak odpowiednich kompetencji i innych zachowań, niż te, które są wystarczające w polityce krajowej. W związku z tym również uważam, że podczas tworzenia list popełniono pewien błąd — stwierdził Krasnodębski, zaznaczając, że nie oznacza to, iż „wynik wyborczy nie może być dobry”. — W czasie kampanii wyborczej potrzebne są bowiem inne cechy, niż te, które potem są niezbędne w trakcie kadencji Parlamentu Europejskiego. Są potrzebne także różne typy eurodeputowanych — mówił.