Po wyborach z 15 października KO, Trzecia Droga (PSL i Polska 2050) oraz Nowa Lewica zdobyły 248 mandatów w parlamencie. Partie te deklarują wole stworzenia wspólnego rządu, na czele którego ma stanąć Donald Tusk. 10 listopada liderzy czterech ugrupowań, mających stworzyć przyszłą koalicję, podpisali umowę koalicyjną, której treść została podana do wiadomości publicznej.
Czytaj więcej
"Wspólnie deklarujemy utworzenie koalicji na rzecz zbudowania trwałej większości parlamentarnej, wspólnego rządu i naprawy Rzeczpospolitej" - czytamy w umowie koalicyjnej podpisanej 10 listopada przez liderów Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, PSL i Nowej Lewicy.
Razem nie wchodzi do rządu w związku z brakiem gwarancji dla realizacji ważnych punktów programowych
W kampanii wyborczej partie, które mają stworzyć przyszłą koalicję, składały liczne obietnice wyborcze. KO przedstawiła 100 konkretów na 100 dni rządów, deklarując m.in. wprowadzenie kwoty wolnej od podatku na poziomie 60 tys. zł, 30-procentowe podwyżki dla nauczycieli, podwyżki dla pracowników budżetówki, wprowadzenie tzw. babciowego - świadczenia pieniężnego dla kobiet, które po urodzeniu dziecka chcą wrócić do pracy. Trzecia Droga zapowiadała odejście od niekorzystnych dla przedsiębiorców rozwiązań w tzw. Polskim Ładzie czy powrót niedzieli handlowych. Lewica szła do wyborów zapowiadając rozwój budownictwa społecznego oraz wprowadzenie legalnej aborcji na życzenie do 12. tygodnia ciąży.
Czytaj więcej
- Zaproponowaliśmy rozwiązania w kluczowych dla nas obszarach, nie udało nam się uzgodnić politycznie ze wszystkimi siłami gwarancji finansowych na realizację tych programów - oświadczył Adrian Zandberg tłumacząc, dlaczego partia Razem nie wejdzie do rządu KO-TD-NL, na czele którego ma stanąć Donald Tusk.
W dniu, w którym KO, Polska 2050, PSL i Lewica podpisały umowę koalicyjną, pojawiła się informacja, że do rządu nie wejdzie współtworząca klub Lewicy Razem. Decyzję taką podjęła Rada Krajowa Lewicy Razem. Jak tłumaczył jeden z liderów ugrupowania, Adrian Zandberg, było to pokłosie tego, że w toku negocjacji ws. umowy koalicyjnej, nie udało się uzyskać gwarancji co do ważnych dla Razem programów. W tym kontekście wymienił "kompromisową propozycję
dekryminalizacji aborcji", jeden procent PKB na publiczne budownictwo
mieszkaniowe, dojście do 8 proc. PKB na publiczną ochronę zdrowia oraz
przeznaczanie 3 proc. PKB "na naukę, badania i rozwój".