Ruch społeczny „Alternatywa” jest jedną z bardzo nielicznych w Rosji NGO, zajmujących się tematem niewolnictwa. Kilka dni temu uratowali mężczyznę, którego zmuszano do niewolniczej pracy w Republice Adygeja. Zrelacjonował obrońcom praw człowieka, że zmuszano go do ciężkiej pracy przy uprawie warzyw, którą rozpoczynał o 6 nad ranem i kończył późnym wieczorem. Pracowników karmiono raz dziennie, a wieczorem dostawali szklankę rozcieńczonego wodą spirytusu. Wynagrodzenia nie otrzymywali.
Obrońcy praw człowieka udali się na miejsce i zgłosili się do miejscowej policji i tam dowiedzieli się, że w okolicy pracuje około 600 takich robotników, wśród których są również obcokrajowcy. Rosyjscy policjanci stwierdzili zaś, że „nikt ich nie wiąże i nie zamyka”. Ludzie pracujący w gospodarstwie rolnym mogą uciec, ale zazwyczaj trafiają do innych sąsiednich gospodarstw, w których również pracują „za jedzenie”.
Czytaj więcej
Grupa współczesnych niewolników przekracza już 49 milionów osób. To półtorej populacji Polski. Pandemia, wojny i wynikająca z nich bieda niestety sprzyjają pracy przymusowej.
Organizacja wielokrotnie spotykała się z podobną sytuacją w różnych regionach Rosji, gdy rosyjska policja przymykała oko na niewolnictwo, a nawet współpracowała z handlarzami ludźmi. Problem, jak twierdzi Alternatywa, najbardziej dotyczy rosyjskiego Kaukazu Północnego. - W Dagestanie, obok lotniska w Machaczkale, zobaczycie cegielnie, na których wykorzystywana jest praca niewolnicza, kilkakrotnie ratowaliśmy stamtąd ludzi – mówi koordynator Alternatywy Aleksiej Nikitin, cytowany przez Kavkaz Realii (kaukaska redakcja Radio Swoboda). W maju wolontariusze uratowali 57-letniego Siergieja Busygina, który przez siedem lat był zmuszany do pracy niewolniczej w jednej z cegielni w Dagestanie. Mężczyzna został oszukany na dworcu w Moskwie, gdzie zaproponowano mu pracę i „dobre warunki”.
Na dworcach w rosyjskiej stolicy handlarze ludźmi często polują na ludzi, którzy z innych regionów (lub z innych krajów postradzieckich) udają się za chlebem do Moskwy. Kilka miesięcy temu organizacji udało się uratować 43-letniego obywatele Uzbekistanu, którego przez trzy lata bito i zmuszano do niewolniczej pracy w Czeczenii. Dotychczas Alternatywa uratowała w Rosji już prawie tysiąc osób.