Aleksander Łukaszenko podpisał znowelizowany kodeks karny, który pozwala białoruskim sądom wydawać wyrok wobec nieżyjącej osoby. Propagandowe media raportują, że każdy „oskarżony” będzie miał „zapewnionego adwokata”. Krewni zmarłej osoby, która zostanie postawiona przed sądem dyktatora, będą mogli bronić się w jej imieniu, ale nie muszą. Wyrok tak czy inaczej zapadnie, a sędzia będzie stwierdzał winę „oskarżonego”, ale nie wymierzy kary.
Kogo reżim Łukaszenki chce wywołać z tamtego świata, by posadzić na swojej „ławie oskarżonych”? Chodzi o tych, którzy za życia dopuścili się terroryzmu, ludobójstwa, przestępstw przeciwko ludzkości, produkowali i rozpowszechniali zakazane środki prowadzenia wojen, spowodowali katastrofę ekologiczną, używali broni masowego rażenia, łamali zasady prowadzenia wojny, łamali międzynarodowe prawo humanitarne, wydawali zbrodnicze rozkazy podczas konfliktu zbrojnego. Nie, nie chodzi o agresję Kremla i działalność rosyjskiej armii nad Dnieprem.