– Jeśli chodzi o inflację, to nie daliśmy sobie rady – oświadczył niedawno prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas spotkania z mieszkańcami Janowa Lubelskiego. Można by te słowa odczytywać jako polityczno-gospodarczą kapitulację, gdyby nie pełna treść tej wypowiedzi.
– Otóż myśmy prowadzili w sposób przemyślany politykę zmierzającą do tego, żeby wyjść z inflacji w sposób, który nie doprowadzi do bezrobocia, do kryzysu, do nakręcenia mechanizmu cofania się gospodarki – mówił Kaczyński. A za trudności zrzucił odpowiedzialność na Covid-19 i wojnę w Ukrainie. Mimo tych nieszczęść „rządzący zrealizowali swoje obietnice”.
– Jesteśmy dzisiaj bliscy powiedzenia, że się udało, bo jeśli to, co przewidują dzisiaj właściwie wszyscy ekonomiści, że co miesiąc będzie lepiej, to będzie można powiedzieć, że się udało – zapewnił wyborców szef PiS.
Czy taki sposób wyjaśniania problemów gospodarczych i drożyzny działa pozytywnie w kampanii wyborczej przed październikowymi wyborami?