Czy Rosja będzie ingerować w wybory parlamentarne w Polsce?

Kreml będzie próbował zaingerować w elekcję w Polsce – ostrzega poseł, który pyta rząd o przygotowania do tego scenariusza.

Publikacja: 13.03.2023 03:00

Wybory parlamentarne odbędą się jesienią. Czy rząd jest gotowy na ewentualną ingerencję Rosjan?

Wybory parlamentarne odbędą się jesienią. Czy rząd jest gotowy na ewentualną ingerencję Rosjan?

Foto: Jakub Kamiński/East News

„Czy służby podległe MSWiA oraz organy administracji są w odpowiedni sposób przygotowane do zapewnienia bezpieczeństwa oraz prawidłowości procesu wyborczego podczas najbliższych wyborów parlamentarnych?” – pyta w piśmie do Mariusza Kamińskiego, szefa MSWiA i koordynatora służb specjalnych, poseł niezrzeszony Paweł Szramka. Jest on szefem Parlamentarnego Zespołu ds. Reformy Służb Specjalnych i w dwóch interpelacjach wprost pisze, że Rosja może podjąć próbę ingerencji w wybory parlamentarne, które jesienią odbędą się w Polsce.

Prawdopodobne ataki

Powód? Jak wyjaśnia w interpelacjach, „po raz pierwszy proces wyborczy odbędzie się w czasie toczącego się tuż za granicami naszego kraju konfliktu zbrojnego”. – Trudno się spodziewać, by w tej sytuacji obce państwa nie chciały zaingerować w proces wyborczy. Nawet nie podczas samego dnia głosowania, ale wcześniej, by próbować uzyskać korzystny dla siebie wynik – mówi nam poseł Szramka.

Czytaj więcej

Bogusław Chrabota: Wybory mogą zniszczyć pamięć o Janie Pawle II

To nie pierwszy podobny głos. „Należy pamiętać, że zbliżające się wybory parlamentarne w PL z pewnością znajdą się na celowniku rosyjskiej propagandy. Celem dezinformacyjnych ataków będzie wpływanie na nastroje społeczne, polaryzacja i radykalizacja Polaków, wywołanie chaosu i podważenie zaufania do państwa” – napisał w połowie lutego na Twitterze Stanisław Żaryn, pełnomocnik rządu ds. bezpieczeństwa przestrzeni informacyjnej RP.

A o tym, że Rosjanie są zdolni do takich działań, świadczą przykłady z zagranicy.

Czeska lekcja

Najnowszy przykład to Czechy, gdzie w weekend 27–28 stycznia przeprowadzono drugą turę wyborów prezydenckich. Jeszcze przed otwarciem lokali rosyjska grupa hakerów NoName057 zablokowała niektóre strony, m.in. kandydata na prezydenta Petra Pavla (który ostatecznie wygrał wybory), grupy nadzorującej funkcjonowanie administracji i czeskiego MSZ.

W Estonii, gdzie przed tygodniem odbyły się wybory parlamentarne, Rosjanie prawdopodobnie próbowali na nie wpłynąć, nasilając działania propagandowe w internecie. Z kolei w listopadzie kanadyjskie media ujawniły, że na wybory w tym kraju próbowało wpłynąć inne mocarstwo, czyli Chiny. Chodzi o elekcję parlamentarną w 2019 roku, przed którą – jak wynika z dziennikarskiego śledztwa – przedstawiciele Chin bezpośrednio zaangażowali się w kampanie co najmniej 11 kandydatów. Czasami chodziło o wsparcie finansowe, czasami agenci wpływów zatrudniali się bezpośrednio w sztabach.

Najbardziej znany przykład z ostatnich kilku lat to zaangażowanie się Rosji przed wyborami prezydenckimi w USA w 2016 roku, które wygrał Donald Trump. Rosjanie wspierali Trumpa, m.in. zakładając tysiące kont w mediach społecznościowych, rozpowszechniając fake newsy czy maile wykradzione ze sztabu Hillary Clinton. Rosjanie mieli też próbować wpłynąć m.in. na referenda w sprawie brexitu i niepodległości Katalonii, czy wybory prezydenckie we Francji w 2017 roku.

Jak zadziała Rosja

Czy podobne działania możliwe są w Polsce? Na interpelacje posła Szramki nie odpowiedział jeszcze minister koordynator i szef MSWiA Mariusz Kamiński.

Jednak o tym, że Kreml może próbować ingerować w wybory w Polsce, już w 2020 roku ostrzegał „Przegląd Bezpieczeństwa Wewnętrznego”, oficjalny periodyk Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Powołując się na rosyjskich analityków, autor artykułu dr Michał Wojnowski, przestrzegał, że Kreml może dopuścić się trzech rodzajów operacji: eksplozji informacyjnej, fali informacyjnej i operacji wpływu. Jego zdaniem wszystkie trzy rodzaje działań Rosjanie przećwiczyli już m.in. w USA i we Francji.

Zdaniem byłego szefa Agencji Wywiadu Grzegorza Małeckiego trzeba przyjąć scenariusz, że „Rosja będzie zainteresowana wyborami w Polsce, szczególnie, że jesteśmy w elicie państw wspierających Ukrainę”. – Ponieważ w Polsce obie główne siły polityczne opowiadają się za wsparciem dla Ukrainy, w interesie Rosji jest nie tyle poparcie jakiejś siły, która ma inne zdanie na ten temat, co inicjowanie wszystkich działań, które będą pogłębiały istniejące podziały i osłabiały państwo. Takie właśnie działania obserwowaliśmy przed wyborami w USA w 2016 roku – komentuje.

Zdaniem Pawła Szramki ryzyko ingerencji Rosji jest tak duże, że rządowi powinna zapalić się lampka ostrzegawcza. – Niestety, nie mamy informacji, jak przygotowane są nasze służby do zbliżających się wyborów parlamentarnych, tym bardziej że mimo kryzysu na granicy z Białorusią oraz wojny na Ukrainie nie zostały zwiększone środki na specsłużby. Minister koordynator przyjął zasadę, że o służbach nic się nie mówi – dodaje.

Dostrzega też jednak inne ryzyko. – Na pewno pojawi się pokusa dla obecnie rządzących, by przerysowywać zagrożenia i przedstawiać wszystkie ataki na władzę jako wykreowane przez Rosję – stwierdza Szramka.

Polityka
Wicemarszałek Sejmu o migrantach na granicy: Bydło
Polityka
Walka o Pałac Prezydencki: Sztaby szykują się na główną fazę kampanii
Polityka
Sondaż: Czy PKW powinna uwzględnić orzeczenie SN ws. odrzucenia sprawozdania PiS?
Polityka
Czerwona nota za Romanowskim w sferze marzeń? Wątpliwe, czy zostanie wydana
Materiał Promocyjny
W domu i poza domem szybki internet i telewizja z Play
Polityka
Tusk rozmawiał z Orbánem. Usłyszał o powodzie udzielenia azylu Romanowskiemu
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku