Kanclerz Scholz spędzi w Pekinie zaledwie 11 godzin, to mniej, niż zajmie sama podróż w obie strony. To w związku z pandemią, którą Chińczycy nadal energicznie zwalczają swoimi metodami. Po rozmowach z prezydentem Xi Jinpingiem szef niemieckiego rządu uda się z powrotem do domu. Nie ma mowy o podpisywaniu wielkich deklaracji ani porozumień gospodarczych. Podróż pomyślana została jako wizyta inauguracyjna kanclerza po objęciu władzy. Scholz jest pierwszym przywódcą świata zachodniego, który odwiedzi Pekin po wybuchu pandemii koronawirusa.
Niepokój mediów
Nikt nie spodziewa się także, iż kanclerz poruszy w Pekinie sprawę naruszeń praw człowieka, do czego namawiają liczne organizacje w Niemczech. Tę sprawę poruszają także partnerzy koalicyjni Scholza, powołując się na umowę o współpracy zawierającą wymóg respektowania praw człowieka w relacjach międzynarodowych.
Czytaj więcej
Z Chinami nie można robić interesów tak, jak dotąd. Ale niemiecki kanclerz zdaje się tego nie rozumieć – pisze „Sueddeutsche Zeitung” przed podróżą Olafa Scholza do Państwa Środka.
W chwili, gdy w Europie trwa wojna, absolutny priorytet mają sprawy geopolityczne, konflikt w Ukrainie czy chińskie groźby wobec Tajwanu. Nie brak informacji, że kanclerz liczy, iż Xi przekona Putina, aby ten nie użył w Ukrainie broni jądrowej.
W centrum uwagi Niemiec w relacjach z Chinami jest gospodarka, jako że Pekin jest od niemal dekady najważniejszym partnerem handlowym Berlina. Kanclerzowi towarzyszy więc liczna delegacja niemieckiego przemysłu z szefami koncernów BASF, Volkswagen, Deutsche Bank, Siemens, BMW und Biontech na czele. To ich aktywność w Państwie Środka determinowała w ostatnich dekadach niemiecką politykę wobec Chin. To oni towarzyszyli zawsze Angeli Merkel w wizytach w Chinach. W czasie 16 lat jej rządów odwiedziła ona Pekin 12 razy i zawsze sprawy ochrony praw człowieka czy cele klimatyczne były tematami zaledwie sygnalizowanymi przez stronę niemiecką.