Obecnie wynagrodzenia nauczycieli finansowane są przez samorządy z tzw. subwencji oświatowej. Miałyby być opłacane z budżetu – zakłada projekt, który wniósł Związek Nauczycielstwa Polskiego. Złożono pod nim aż 340 tys. podpisów, które prawdopodobnie za rok będą zmielone.
Taki sam los spotka dziewięć innych projektów obywatelskich. Pod wszystkimi łącznie podpisało się 2,5 mln osób. Powodem są przepisy ustawy o wykonywaniu inicjatywy ustawodawczej przez obywateli. Wynika z nich, że projektów obywatelskich, których nie rozpatrzył Sejm, nie obowiązuje tzw. zasada dyskontynuacji. Mogą zostać rozpatrzone również w kolejnej kadencji Sejmu, ale w trzeciej już nie. Oznacza to, że do niszczarki trafią wszystkie nierozpatrzone projekty obywatelskie wniesione w latach 2015–2019.
zebrano pod projektem zakazującym niektórych form edukacji seksualnej
Najwięcej podpisów ma projekt zakazujący aborcji z uwagi na wady płodu, pod którym podpisało się 830 tys. osób. Orzeczenie w tym samym duchu przyjął Trybunał Konstytucyjny, przez co projekt stracił na aktualności. Bezcelowe byłoby też np. uchwalenie obywatelskiego projektu o dodatkach do emerytury dla strażaków z OSP, podpisanego przez 213 tys. osób, bo wprowadzono już podobne przepisy. Jednak w większości projektów zwłoka w pracach Sejmu nie ma podstaw. Chodzi m.in. o projekt zakazujący niektórych form edukacji seksualnej (265 tys. podpisów) czy regulujący wynagrodzenia pracowników, wykonujących zawody medyczne (240 tys. podpisów).
Nad takimi projektami w praktyce nie są prowadzone prace. Teoretycznie jest na nie jeszcze rok, do najbliższych wyborów. Jednak ich rozpoczęcie jest mało prawdopodobne.