Jarosław Gowin w ewentualnym przyszłym rządzie to gwarancja, że jakiekolwiek progresywne postulaty, na Zachodzie będące standardem, nie wejdą u nas w życie. I to nie dlatego, że Gowin „sprzedał się PiS-owi”, tylko ze względu na to, jakie poglądy ma były członek Zjednoczonej Prawicy.
Jego status na tę chwilę jest co najmniej niejasny. Media donoszą, że ma ustąpić ze stanowiska szefa Porozumienia, a opozycja zastanawia się, co zrobić z jego obecnością na politycznym rynku. Z jednej bowiem strony, mimo dramatycznych sondaży, ma Gowin pewien kapitał. Wprawdzie wielu swoich posłów utracił na skutek walk frakcyjnych za czasów współtworzenia rządu, ale najwierniejsi pozostali lojalni. Z drugiej zaś obciąża go „głosowanie, ale niecieszenie się”, czyli wszystkie kompromisy, na jakie musiał pójść z własnym sumieniem, gdy był w szeregach ZP.